niedziela, 30 czerwca 2013

Wakacje :D

Hejo Miśki! :D
Piszę dziś do Was, aby życzyć udanych wakacji, które zaczęły się właściwie w piątek ;)
Wiem, że nie za często dodaję tu dla Was coś nowego, ale staram się jak tylko mogę..
Dziś wyjeżdżam na kolonie i postaram się tam coś stworzyć :D
A tak ogólnie pytając mieszka ktoś niedaleko Szklarskiej Poręby??? :p
No to by było tyle, a dla umilenia czasu kilka zdjątek z USA ^^




















Loffam <3
Ev.

niedziela, 23 czerwca 2013

26. Ja chyba to wszystko odwołam...

Otworzyłam oczy. Wszędzie panowała idealna cisza. Postanowiłam jej nie przerywać. Ubrałam się jak najciszej umiałam, a potem zeszłam na parter. Oczywiście zastałam mega bałagan i śpiących w różnych dziwnych pozycjach balangowiczów. Zrobiłam sobie Cappuccino i wyszłam pobiegać. Nie wiecie nawet jakie to było świetne uczucie po tylu dniach spędzonych w szpitalu. Z słuchawkami w uszach zrobiłam chyba z 15 kilometrów. Wróciłam do domu i tym razem siódemka siedziała wokół stołu rozmawiając pewnie o wczoraj.
- Hejo! - rzuciłam na powitanie.
- No hej. Gdzie byłaś kochanie? - Niall przytulił mnie.
- Zwiedzałam okolice..
- To znaczy..?
- Jeny no.. poszłam pobiegać. Taka odpowiedź jest satysfakcjonująca?
- Tak, tak - odparł.
- Jedliście śniadanie?
- Niee - powiedzieli wszyscy chórem.
- Czekaliśmy na Ciebie - dodał Lou.
- Super - spojrzałam na nich - a ja na Was, więc do roboty! - zdziwili się - tym razem to wy robicie śniadanie, jeżeli tak można nazwać posiłek o 12. Teraz idę się przebrać i za 15 minut wracam, a na tym stole ma być przygotowany posiłek.
- Ale Juls.. - wydukał zdziwiony Liam.
- Żadne ale, życzę miłej pracy - powiedziałam, machnęłam ręką i udałam się na górę. Gdy tylko weszłam do pokoju,wzięłam poduszkę i zaczęłam się śmiać. Co jak co, ale nieźle wyszło mi to całe egoistyczne gwiazdorzenie. W sumie to byłam z siebie dumna. Jak powiedziałam, przebrałam się i udałam do jadalni.
- Wow! - powiedziałam z szeroko otwartymi oczami. Zobaczyłam bogato zastawiony stół. Były tam między innymi : naleśniki z Nutellą, jajecznica ze szczypiorkiem, twarożki, tropikalna sałatka, kakao, kawusia, herbata zielona i wiele innych przysmaków, które uwielbiałam.
- Czy taki śniadaniowo-obiadowy posiłek pasuje wać pannie?? - zapytał Zayn odsuwając mi krzesło.
- Myślę, że tak Milordzie - spojrzeliśmy na siebie i zaczęliśmy się śmiać. Po chwili z kuchni wyłoniła się reszta, niosąc resztę przygotowanych dań.
- Dobrze, że wczoraj napełniłyśmy lodówkę - zażartowała Oliv.
- Taa... dokładnie.. - zaczęliśmy pałaszować. Po skończonym posiłku chłopaki w szybkim tempie wszystko posprzątali i poszli do siebie. Ja z Oliv rozłożyłyśmy się starym obyczajem na kanapie. Czarnowłosa opowiadała mi co działo się wczoraj po tym jak ich opuściłam. Nie powiem dużo, ale było zabawnie. Ponoć Pasiasty gonił mojego Nando'sa, bo ten zjadł ostatnie marchewki i takie tam... Mimo wielu sytuacji, z których wspólnie miałyśmy ubaw, czułam, że coś przede mną ukrywa.
- Oli, wszystko gra - zapytałam, gdy nagle zamilkła chowając twarz w dłoniach.
- Jakoś tak, dzięki.
- Oli??
- No co? - spojrzała na mnie.
- Mów.
- Ale co?
- Co Ciebie trapi.
- Nic.
- Widzę.. - przewróciłam oczami - Wiesz przecież, że mi możesz powiedzieć.
- Tak wiem - wzięła głęboki oddech - Harry zaprosił mnie na kolację.
- Aaaaa!!! - ucieszyłam się, ale mój entuzjazm szybko opadł, gdy zobaczyłam wyraz twarzy przyjaciółki - Czemu się smutasz?? Zawsze tego chciałaś kochana..
- No chciałam, ale teraz sama nie wiem...
- Czy Ty się słyszysz?? Harold Edward Styles zaprasza Cię na kolację, a Ty zastanawiasz się nad odpowiedzią?! Nie poznaję Cię.
- To nie tak...
- A jak?
- Już się zgodziłam..
- To w czym problem?
- W tym, że mam się ubrać bardzo elegancko, a ja nie potrafię, nie mam ciuchów... - wzięła kolejny oddech - Ja chyba to wszystko odwołam...
- Oszalałaś! Idziemy do mojej szafy, albo nie... na zakupy!!! Rusz się z tej kanapy wyruszamy natychmiast! - posłusznie wykonała polecenie i po chwili byłyśmy pod ulubionym centrum handlowym Oliv. W każdym ze sklepów wybrałam Czarnowłosej po kilka zestawów, które musiała przymierzyć. Sama z resztą też to robiłam.
- To połowa za nami. - oznajmiłam, gdy wstąpiłyśmy na lody do kafejki przy centrum.
- Że co!? Dopiero połowa?!
- No tak. - odpowiedziałam spokojnie. Po odpoczynku wybrałyśmy się w jeszcze jedno miejsce, a mianowicie do mojej ulubionej galerii. Zielonooka zawsze mówiła, że dla niej tu za drogo i takie tam.. Z początku nie miała zamiaru wejść tam ze mną, ale dała się przekonać. Spacerując między sklepikami zauważyłam dwie dobrze znane mi osoby. Najpierw stwierdziłam, że to złudzenie, ale myliłam się.
- Lou! Harry! Czekajcie! - odwrócili się w naszą stronę.
- Dzień dobry! - powitała nas stylistka. - Znów widzimy się w trakcie zakupów, które robicie same... teraz to się obrażę..
- Ale Lou.. wybacz nam.. to taki mały spontan... - tłumaczyłam.
- No ok. Juls mogę Cię poprosić na słówko - zwróciła się do mnie.
- Tak, jasne, że tak. Oliv zaczekasz chwilę, nie? - uśmiechnęła się i twierdząco kiwnęła głową. Oddaliłyśmy się. - To o czym chciałaś pogadać?
- No bo wiesz... Oni idą na tą całą kolację i Hazza poprosił mnie bym mu pomogła wybrać miejsce, strój i wiele innych czynności..
- Serio?!
- No..
- To poważnie wziął sobie do serca, to co mu wczoraj powiedziałam.. - Blondynka spojrzała na mnie pytająco - Ale to nie ważne.. Powiedź mi lepiej co wymyśliliście..
- Kojarzysz tą restaurację niedaleko London Eye?
- Tą z wielkim tarasem i nieziemskim widokiem?
- Tak tą. Byłaś tam? - zapytała
- Jasne. Nawet kilka razy.
- Czyżby za sprawą takiego jednego przystojnego Blondasia? - zaśmiała się.
- Jak Ty nas dobrze znasz.. - przewróciła oczami - I co w związku z tą restauracją?
- Loczek wynajął cały taras i zamierza go udekorować lampkami, kwiatkami i jeszcze wieloma innymi dekoracjami.
- Aha. Pomysł w stylu Styles'a. Oliv spodoba się z pewnością.
- A właśnie Oliv. Jak już jesteście na tych zakupach to kup jej sukienkę w odcieniu koralu ok?
- No ok. - skończyłyśmy naszą potajemną rozmowę i dołączyłyśmy do pozostawionej sobie dwójki. Oni śmiali się w najlepsze, ale musiałyśmy im to przerwać. Szybko pożegnaliśmy się i udałyśmy na dalszy shopping. Jak obiecałam Lou, sukienka Czarnowłosej jest błękitna i ślicznie w niej wygląda.
- Jest 16:00. O której macie się spotkać? - zapytałam przyjaciółkę, gdy weszłyśmy do domu.
- Powiedział, że o 20 będzie pod naszymi drzwiami.
- To do pracy. Ty idź pod prysznic, a ja zajmę się resztą. - rozkazałam jej.
- Już?? Są jeszcze 4 godziny.. zdążymy...
- Uwierz mi. 4 godziny to bardzo mało by przygotować się do takiego spotkania, więc nie narzekaj i już Cie tu nie ma. - wskazała palcem na drzwi łazienki. Dziewczyna zabrała potrzebne rzeczy i znikła by po 30 minutach pojawić się odświeżona i gotowa do metamorfozy. Usiadła na łóżku i pozwoliła mi robić z nią na co tylko mam ochotę. Postanowiłam, że jej długie włosy zakręcę i romantycznie zepnę. Gdy fryzura była już gotowa, zabrałam się za makijaż. Nie zaszalałam. Postawiłam na delikatność i naturalność. Ostatnią czynnością była pomoc w założeniu sukienki.
- Nowy rekord! - oznajmiłam radośnie.
- Co?
- No już jesteś gotowa, a mamy jeszcze 10 minut.
- Aaaa... To mogę się już zobaczyć? - zapytała, bo zabroniłam jej patrzeć w lustra podczas przemiany..
- Oczywiście. - obie opuściłyśmy pokój.
- To naprawdę ja? - Oliv nie mogła uwierzyć, że postać w lustrze to ona.
- No chyba nie ja
- Dziękuję kochana. - przytuliła mnie. Usłyszałyśmy dzwonek, więc ja poszłam otworzyć.
- Hej. Olivia gotowa? - zapytał mnie stojący po drugiej stronie Loczek.
- Już tak. Zaraz ją zawołam.
- Dobrze.
- Oliv!!!
- Już idę! - usłyszałam stukanie szpilek. Schodząc po schodach wyglądała bosko, ale stwierdziłam, że lepiej spojrzę na reakcję chłopaka. Tak jak myślałam był zszokowany i zauroczony postacią, która zmierza w jego kierunku.
- Witaj piękności Ty moja. - Harry powitał Oliv całując ją w rękę.
- Dobry wieczór - posłała mu ten uśmiech.
- Już dość tych słówek i tego wszystkiego! Też mam małe plany na wieczór więc udanej randki życzę.
- Dzięki - powiedzieli razem.
- A i grzecznie Haroldzie, bo wiesz - pogroziłam mu.
- Ja zawsze jestem grzeczny - odpowiedział i zniknęli za drzwiami. Z racji, że byłam sama,a tego nie chciałam, zadzwoniłam po mojego wiernego towarzysza z propozycją, której nie można było się sprzeciwić..

_____________________________
Jest 26 *_*
Przepraszam, że tak długo to trwało... Koniec roku, poprawki itp. Na szczęście już jest po radzie. Uff.. :)
Działo się coś u Was przez te 3 tygodnie kochani? :)
U mnie nawet dość sporo :)
Po pierwsze byłam na koncercie AFROMENTAL <3 <3 <3
A po drugie po raz pierwszy stanęłam na festiwalowej scenie :D
Do tej pory nie mogę w to uwierzyć, ale takie cuda jednak się zdarzają! :D
Mam dla Was też tradycyjnie zdjęcia :)
Tym razem pochodzą z Miami, czyli Amerykańska Trasa TRWA!! :D






















Wiem, zaszalałam xD
Kocham Was bardzo i dziękuję za wszystkie wejścia i komentarze <3
Ev.