wtorek, 21 stycznia 2014

31. Co się tak szczerzysz?

- Chodzi o to, że zbliża się koniec sezonu letniego. Mamy już sierpień, czyli miesiąc festiwali.
- Mógłbyś przejść do sedna? - pośpieszał go Loczek.
- Co Ci się tak śpieszy? - pytał Simon.
- A nie ważne... - rzucił i uśmiechnął się do mnie.
- No dobrze. Kontynuując, 31 sierpnia odbywa się Top Hit UK i wy tam wystąpicie.
- Co?! Jakim cudem?! - Hazza skakał na krześle - Przecież to najważniejsza impreza roku! Jak Ty to załatwiłeś?
- Nic nie musiałem załatwiać. Dostałem wiadomość, że jesteście brani pod uwagę no i potwierdziłem waszą chęć udziału w nominacjach. - powiedział spokojnie.
- Dziękujemy! To wielka szansa - tym razem to ja się odezwałam.
- Nie dziękujcie mi tylko zmykajcie i bierzcie się do roboty. Macie jeszcze cztery dni wolnego, bo od poniedziałku próby. Juls Ty zaczynasz o 12 tutaj na wokalu, Harry wraz z resztą zaczynacie o 13 w studio tańca. Zrozumiano?
- Tak jest! - odpowiedzieliśmy równo, uścisnęliśmy sobie dłonie i opuściliśmy pomieszczenie.
- Możesz w to uwierzyć?! - Haroldem dalej kierowały emocje.
- Noo.. to jest mega. Jeszcze niedawno zastanawiałam się, czy dobrze robię jadąc tutaj, podpisując to wszystko, ale teraz wiem, że się opłacało. - odpowiedziałam. Wychodząc z korytarza zauważyliśmy Lou pogrążonego w rozmowie z... Maddie? Wyglądali jakby znali się całe życie.  Przynajmniej tak to wyglądało z mojej perespektywy.
- Kochanie, czy Ty mnie zdradzasz?! Jak możesz?! - zwrócił się do Marchewki mój towarzysz. - Na chwilę Ciebie zostawić i już...
- Ale..
- Żadne ale.
- Dobra chłopaki koniec tej paplaniny i tak wiem, że się pogodzicie zanim wrócimy do domu - zwróciłam się do nich.
- Nie wiem tego. - udając obrażonego odparł Hazza.
- Ale ja tak.
- Dobra.
- Maddie, a Ty jesteś nową sekretarką w studio? - zapytałam
- Nie Juli. Jestem projektantką. Simon chciał ze mną pogadać o strojach na jakieś poważne występy dla kogoś tam.
- No to fajnie.
- Może kiedyś się jeszcze spotkamy przed jakąś trasą. - powiedziała z uśmiechem.
- Miejmy nadzieję.
- Teraz muszę już lecieć, bo mam spotkanie. Na razie. Pa Lou - pożegnała się z nami, a Pasiasty dostał buziaka w policzek. Przyłożył sobie do niego dłoń i długo nie mógł jej odrywał.
- Louis co to miało być? Ty mnie na serio. To koniec. Od dziś ściana, mur, beton, asfalt, chodnik, droga dla rowerów, autostrada. - Hazza złapał się za głowę, po czym zakrył sobie twarz w taki sposób, aby Lou nie mógł na niego patrzeć.
- Przesadzasz.
- Wcale nie.
- Wcale tak.
- Wcale nie.
- Wcale tak.
- Spokój. Jedziemy do domu. Kłóćcie się po drodze, a nie róbcie mi tu wiochy. No heloł.
- Jak chcesz - opuściliśmy budynek w ciszy. W niej też wracaliśmy do domu. Loczek udawał, że się focha. Lou cały czas miał banana na twarzy.
- Co się tak szczerzysz?- zapytałam.
- A nie mogę?
- Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie.
- Oj Juli, Juli..
- No co?
- No właśnie nic.
- Ta.. A mógłbyś odpowiedzieć mi z łaski swojej na pytanie?
- A mógłbym.
- Więc?
- Mam dziś dobry humor.
- Taka odpowiedź mnie nie zadowala.
- Ale mnie tak.
- Ughh... Pasiasty nie denerwuj mnie, bo schowam Ci wszystkie marchewki! - zagroziłam,on zjechał na pobocze i złapał mnie za nadgarstki.
- Nie zrobisz tego. - w jego oczach widziałam strach.
- Jeżeli nie powiesz to zrobię.
- Proszę.
- Znasz warunek.
- Dobra. Mogę Ci powiedzieć później?
- Możesz. - uśmiechnął się ukazując gamę białych ząbków.
- Ej ludzie! Ja też tu jestem. Koniec sceny, bo powiem o wszystkim Blondasiowi! - odezwał się najwyraźniej zniesmaczony Loczek.
- Sie czepiasz Haroldzie. - zwrócił się do niego Lou.
- Nie i jedź już.
- Zgoda. - wyruszyliśmy w dalszą drogę. Przez cały czas myślałam o Lou. Zaraz, zaraz, o kim ja myślę? Nie o Lou tylko o jego powodzie uśmiechu. Czyżby to Maddie zawróciła mu w głowie? Czy on się zakochuje tak szybko? Jeżeli tak to życzę mu/im szczęścia. Mogę się jednak mylić, ale raczej nie, bo znam to spojrzenie. Tak jak on paczał na blondynkę, tak Nialler patrzy na mnie. Coś musi być na rzeczy. Ciekawe tylko, czy odważy się powiedzieć jej coś więcej niż "hej. co tam?". Ciekawe, czy jest dla niego kimś więcej niż nową znajomą lub sposobem na zabicie nudy, czekając na nas. Postanowiłam dłużej o tym nie myśleć, bo zwariuję. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech. Ciekawiło mnie teraz, dlaczego Lou nie zapytał jeszcze o wizytę u Cowell'a. Może Maddie wiedziała o wszystkim i wyjawiła mu ten sekret? Nie.. To niemożliwe Choć może? Nie. Wzdrygnęłam się, co nie uszło uwadze Marchewkowego, siedzącego obok mnie.
- Co jest?
- Nic, nic. Daleko jeszcze?
- Nie Osiołku.
- Dziękuję Szreczku. - zaczęliśmy się śmiać. Ku naszemu zdziwieniu nawet Harold uległ rozbawieniu. Od tego momentu atmosfera w aucie rozluźniła się. Loczek oficjalnie przebaczył Louis'owi na co ten zaczął podskakiwać za kierownicą.
- W końcu w domu! - wykrzyczał opuszczając pojazd.
- O tak! Trzy godziny poza domem to stanowczo za długo.
- Masz rację Juls.
- Dzięki. Wbijecie na czekoladę, albo na coś tam innego?- zaproponowałam.
- W sumie.. To czemu nie - zgodzili się.
- Oli, Oli jestem! - zawołałam wchodząc do domu, ale odpowiedziała mi cisza.
- Dziwne... Powinna być gdzieć tutaj - mruczał pod nosem. - Rozgośćcie się - rzuciłam chłopakom i udałam się do kuchni by zagotować napój.
- Julia! Chodź tu! Szybko! - głos Lou nie brzmiał normalnie, więc natychmiast oderwałam się od wykonywanej czynności.
O Boże! Oliv!
______________________________________

Hejo, hejo :)
W końcu mam internet!! Jej :D
Praktycznie od początku roku mój koffany laptop nie odbiera neta ( nie fajnie x/ ), ale na szczęście jest jeszcze tata ;)
Dziś dodaję z jego kompa o czym on oczywiście nie wie ;D

DZIĘKUJĘ WAM BARDZO ZA PONAD 12 TYSIĘCY WYŚWIETLEŃ!!
KOCHAM WAS NORMALNIE <33

Dziękuję Madzi za komentarz i również życzę udanych ferii i żeby śnieg nam został do samego końca :)

Nie wiem co jeszcze napisać, więc wrzucam cytat :

                                             Wszyscy zasługują na to by czuć się dobrze z samym sobą.
                                                                         Jeżeli ty nie, zacznij. Każdy jest piękny.   

                                                                                                                    ~Niall Horan


Dorzucam też coś dla ucieszenia oka ;)








Trzymajcie się ciepło
Ev.




czwartek, 2 stycznia 2014

30. Mam Was!

Jakby nigdy nic wzięłam telefon do ręki.
- Chłopaki spokój! Szefunio dzwoni! - umilkli i ustawili się w dziwnych pozach. Nie mogłam opanować śmiechu lecz gdy już mi się to udało, odebrałam. Włączyłam głośnomówiący.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry Julio.
- O co chodzi? W jakiej sprawie Pan dzwoni?
- A tak, tak już. Znalazłabyś dziś odrobinę czasu, aby wejść do wytwórni?
- Myślę, że tak.
- To do zobaczenia o 18, a i zabierz ze sobą tego lokowatego idiotę - powiedział, a czwórka nie wytrzymała i zaczęła się tarzać po podłodze.
- Ej wy tam po drugiej stronie... Nie radzę się śmiać, bo jutro też to was czeka - momentalnie zapanował spokój, a z ich twarzy znikły uśmiechy - to do zobaczenia Julio.
- Do widzenia - rozłączył się.
- Wiesz o co mu chodzi? - zapytał mnie Li.
- Nie mam fioletowego pojęcia...
- To mamy problem.. - podsumował Mulat
- I to nie mały.. O co do cholery mu chodzi?! - głośno zastanawiał się Lou. W odpowiedzi usłyszałam tylko ciche "nie wiem" z ust reszty.
- Chłopaki to ja już się będę zbierać... - rzuciłam ni to z smutkiem, ni to z żalem.
- Simon pokrzyżował takie fajne plany, ale to nic. Nadrobimy jeszcze. - stwierdził Daddy.
- To na razie.
- Pa - odpowiedzieli, a ja znalazłam się na zewnątrz. Jeszcze świeciło słońce, ale w oddali było widać, że zbierają się chmury.
- Ciekawe, czy oni jeszcze śpią?- zapytałam sama siebie i bez dzwonienia weszłam do domu. To co zobaczyłam totalnie zbiło mnie z tropu.
- O Juli, już wróciłaś - powitała mnie zaskoczona Oliv. Byłą cała w mące.
- No jestem już. Co wy? - wskazałam na nich, bo Hazza zdążył do nas dołączyć. - Wyglądacie jak bałwany! - podsumowałam ich.
- O Ty! - powiedział Loczek z cwanym uśmieszkiem i wyruszył w moją stronę.
- I tak mi nie uciekniesz! - darł się biegnąc za mną.
- Chcesz się zdziwić?
- Tylko na to czekam - odpowiedział i gonitwa ruszyła dalej. Dołączyła do nas Czarnowłosa, więc mieliśmy niezły ubaw.
- Która godzina? - zapytałam łapiąc oddech.
- Dochodzi 17, a co?
- Koniec zabawy. Za godzinę muszę być w wytwórni. Simon coś chce..
- A to ciekawe - wyrwało się z ust Harry'ego.
- Noo.. - zawtórowała mu Oliv.
- I mam zabrać Ciebie - wskazałam na chłopaka - ze sobą.
- Teraz to zaczynam się bać - przeczesał ręka włosy.
- I słusznie. Jak dzwonił to nie brzmiał zbyt przyjaźnie.
- Ojj.. To za pół godziny koło nas, Lou będzie kierowcą - zakomunikował.
- Nie wiem, czy będzie chciał z Tobą gadać..
- Co? - zmieszał się.
- Sam Ci powie.. - klepnęłam go w ramię i pobiegłam do pokoju. Oczywiście na szczycie schodów zatrzymałam się, bo chciałam sprawdzić, czy moja teoria o ich związku jest prawdziwa. Przykucnęłam i wytężyłam słuch.
- Będę leciał
- Szkoda..
- Ale wrócę.
- Na prawdę?
- Do Ciebie kochanie wracałbym nawet z końca świata!
- Jest! - powiedziałam szeptem i z zaspokojoną ciekawością pomknęłam do własnej sypialni. Odświeżyłam się i stanęłam przed szafą.
- Do studia, do studia, co by tu ubrać do studia - przeglądałam ubrania - Ten będzie idealny - stwierdziłam biorąc do rąk zestaw, który ostatnio kupiłyśmy z  Lou - gwiazdorsko i na czasie - ubrałam się i spakowałam do torebki potrzebne rzeczy i znalazłam się w salonie.
- W końcu ktoś raczył się zjawić - z nutą oburzenia ponownie powitał mnie Harold - Lou czeka pod domem.
- Okey. To idziemy?
- Jasne - mówiąc to nie mógł oderwać wzroku od mojej przyjaciółki.
- Poczekaj, zostawiłam telefon w salonie - palnęłam.
- Kiedyś ta skleroza Ciebie zabije.. - bąknął Hazza.
- Uznam, że tego nie słyszałam - rzuciłam  biegnąc w stronę pomieszczenia. Tak na serio to wszystko było w torebce, tylko naszła mnie ochota, aby ich pospolicie nakryć. Stąpam cicho. Oni byli cicho. Za cicho. Stwierdziłam, że to idealny moment.
- Mam Was!! - wyskoczyłam z salonu niczym łania uciekająca przed oprawcą. Mam wyczucie czasu. Kiedy mnie zobaczyli oderwali się od siebie i zdezorientowanym wzrokiem spojrzeli w moim kierunku.
- Spokojnie... Nic nikomu nie powiem jeśli nie chcecie - uśmiechnęłam się, a oni odetchnęli z ulgą.
- Dzięki za zrozumienie. To nie tak, że to ma być sekret, ale niektórych trzeba na to przygotować.. - tłumaczył Harry, a ja mimowolnie pomyślałam o Lou, który nad ranem tak rozpaczał.
- Nie ma sprawy, a teraz już chodź, bo się spóźnimy i dopiero będziemy mieli przerąbane.
- Masz rację. To lecimy. Pa kochanie! - przelotnie pocałował Oli.
- Z Tobą pogadam po powrocie - powiedziałam żegnając się z współlokatorką.
- Mam się bać?
- Możesz - zaśmiałam się i pospiesznie udałam się w stronę samochodu. Przez całą drogę nikt nie odezwał się ani słowem. Nawet wiecznie rozgadany Louis milczał niczym zamieniony w kamień. Gdyby nie radio panowałaby grobowa cisza. Każde z nas zamyślone. Każde w swoim świecie.
- To to. Przeżyjcie to - odezwał się kierowca.  - zaczekam na Was.
- Postaramy się i jak chcesz - odparłam i opuściliśmy pojazd. Wejście do wytwórni samo się przed nami otworzyło. Nie byłam tu od 2 tygodni, a strasznie dużo się zmieniło. Na szarych kiedyś ścianach pojawiła się czerwień, a smętne obrazy zastąpiły nagrody artystów.
- Całkiem przytulnie, jak na siedzibę postrachu.. - stwierdziłam.
- Dokładnie - odparł mój towarzysz.
- Juls! Harry! - zawołała nas chyba nowa sekretarka Cowell'a.
- Jestem Madeline, ale mówcie Maddie. - podaliśmy sobie ręce - Simon czeka na was.
- Okey - odparliśmy równo. Gabinet, do którego zmierzaliśmy znajdował się na samym końcu korytarza. Czarne drzwi. Stojąc przed nimi czułam strach, ale i ciekawość. Podobne uczucia odczytałam z twarzy Loczka.
- Wchodzimy na trzy.. - kiwnął twierdząco głową - raz.. dwa.. Dzień dobry Simon!
- Julia, Harry. Jacy punktualni, ale to dobrze. Usiądźcie.
- Dzięki.
- Pewnie zastanawiacie się co takiego od was chcę.. - zaczął.
- No tak jakby - powiedział niepewnie Harold.
- Mam pewien plan. I wasza dwójka musi mi pomóc. Jest to ściśle tajne łamane przez poufne. Wchodzicie w to? - spojrzeliśmy na siebie z Hazzą.
- Wchodzimy, a teraz powiedź co jest grane.
- Już. Chodzi o to, że..

____________________
Hejo, hejo :)
Witam Was już po raz trzeci od mojego powrotu :)
Co tam ? jak tam? ;p
U mnie meega nuda, ale jakoś daję radę :)


 "Nieobecność sprawia, że serce rośnie w czułość"
                                             
                                                     - Zayn Malik 

Dzisiejsze zdjątka to powrót do przeszłości.. Mamy nowy rok, a co za tym idzie warto powspominać :)






Dodaję też filmik. Mi do tej pory chce się ryczeć za każdym razem jak oglądam te ich castngi <3




Miłego popołudnia życzę,
Ev.

środa, 1 stycznia 2014

Happy New Year!! :D

Moje koffane Głodomorki mamy 2014 rok!

W końcu, bo dość już miałam tej trzynastki..
Chciałabym Wam życzyć wszystkiego naj, naj, najlepszego,
Spełnienia marzeń, samych w życiu wrażeń,
Radości, wolności, a przede wszystkim miłości!!

No i 12 miesięcy zdrowia,
53 tygodni szczęścia,
8760 godzin czułości,
526 600 minut pogody ducha
i 31536000 sekund najlepszej zabawy :D







Wasza Ev. :)

Najlep