poniedziałek, 3 grudnia 2012

2. Mój nowy dom - Londyn


Następnego ranka obudziły mnie promienie słońca padające przez okno w dachu na moją twarz. Lubiłam budzić się w ten sposób. Po pięciu minutach jednak wstałam, ubrałam się i poszłam do łazienki. Lekki makijaż spowodował, że mogłam spojrzeć w lustro i nie popsuć sobie tego cudownego dnia. Dziś ostatni raz wejdę do liceum. Byłam szczęśliwa jak nigdy wcześniej. Nagle usłyszałam mój telefon. Nie wiedziałam kto może się do mnie dobijać. Był to sms od Oli:

Gdzie ty jesteś? Dziewczyno za 10 minut rozdanie świadectw?! Dlaczego Ciebie jeszcze nie ma w szkole?

- Co?! - pomyślałam i zerknęłam na zegar wiszący wiszący nad drzwiami. -  9 : 45 ?! Jakim cudem?! Teraz to nie zdąrzę na akademię! - zaczęłam panikować. Najszczęśliwszy dzień mojego życia rozpoczynał się dość ciekawie.
- Czemu krzyczysz? - spytałam mama.
- Zaspałam. Za chwilę Akademia.
- To było do przewidzenia - uśmiechnęła się w moją stronę - podwiozę Cię.
- Dzięki, tylko szybko
- Już już.

Po krótkim czasie znalazłyśmy się pod szkołą. Na boisku było jeszcze wiele osób.
- Może jeszcze nie zaczęli? - pomyślałam. W tym tłumie rozpoznałam moją przyjaciółkę.
- Już jestem! - przywitałam się. - Dzięki za wiadomość. Pewnie gdyby nie ty to bym się spóźniła.
- Nie ma za co - odparła.

 Nie mogłyśmy już dłużej rozmawiać, bo z głośników rozległ się głos dyrektora:

Witam wszystkich absolwentów rocznika 2012 na uroczystym rozdaniu dyplomów ukończenia szkoły. W tym szczególnym dniu cieszę się razem z Wami. Chciałbym pogratulować każdemu z osobna wytrwania w naszej szkole. Z pewnością nie było to proste zadanie, ale daliście radę. Nie będę przedłużał więc przystąpmy do części oficjalnej. Na środek zapraszam uczennicę, która ukończyła nasze liceum z najwyższą średnią. Zapraszam Julię Marszałek.

Teraz to się zdziwiłam. Nie uczyłam się aż tak dobrze, żeby być nazwana najlepszą. To było do mnie nie podobne.

- No idź tam - ocuciła mnie Oli
Wstałam i pośpiesznie udałam się w stronę dyrektora. On podał mi rękę i powiedział:
- Gratuluję Julio
Uśmiechnęłam się i odebrałam mój dyplom z jakże gustowną czerwono-białą wstążką. Odwróciłam się na pięcie i udałam w stronę mojego miejsca. Reszta uroczystości minęła szybko. Wszyscy otrzymali dyplomy, dyrektor nas pożegnał i rozeszliśmy się do domów.

- To za 3 godziny u ciebie - przypomniała mi Oli.
- Tak jasne - odpowiedziałam i podbiegłam w stronę samochodu mojej mamy.
- Gratuluję kochanie - powiedziałam mama
- Dzięki i żebym nie zapomniała Oli będzie u mnie za 3 godziny. Masz coś w lodówce nie?
- Jasne, że tak.

Po powrocie do domu, czas minął mi szybko. Nawet nie wiem kiedy zleciało się to kilka godzin. Ogarnęłam cały dom i usiadłam w fotelu przed telewizorem. Gdy chciałam go włączyć usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Hej Oli. Wchodź. - zaprosiłam ją. Poszłyśmy do mojego pokoju. Leżałyśmy na moim łóżku wspominając czasy, które są już przeszłością. Z tych tematów przeszłyśmy na nieco lżejsze.
- Co to? - spytała Oli dostrzegając moją gazetę.
- Taka tam gazetka. Kupiłam, bo mi się nudziło kilka dni temu.
Zaczęła ją przeglądać. Zatrzymała się na jednej ze stron. Zaciekawiło mnie co ona tam tak zaciekle czyta.

One Direction - nowe odkrycie brytyjskiego programu X - Factor. - przeczytałam.

- No co?! - spojrzała na mnie. - Ciacha z tych chłopaków to się zainteresowałam. Tylko napewno ich nigdy nie poznam. Są z Londynu. Tereny nie osiągalne. - powiedziała ze smutkiem.
- Zaraz zaraz Londyn?- zaciekawiłam się. - Oli muszę ci coś powiedzieć. - oznajmiłam poważnym głosem.
Przyjaciółka spojrzała na mnie pytająco.
- Słucham
- Jutro lecę na stałe do Londynu. Przepraszam, że prędzej Ci tego nie powiedziałam.
- Ale jak to, jakim cudem, czemu? - moja przyjaciółka zmieszała się na te słowa.
- Pamiętasz jak mówiłam ci, że moi rodzice mają dla mnie niespodziankę?
- No tak - odpowiedziała.
- To właśnie jest ta niespodzianka.

 Opowiedziałam czarnowłosej o bilecie i mieszkaniu. O tym, że tam będę pracować i w między czasie może chodzić na studia. Słuchała z uwagą i smutkiem. Mi też nie było do śmiechu. Jutro miałyśmy rozstać się na zawsze. Atmosfera na naszym przyjęciu zrobiła się smutna.

- Muszę lecieć do domu. Jest prawie 24 - powiedziała Oli.
- Przyjdziesz mnie pożegnać? - zapytałam. - Wylot jest o 10
- Jasne - odpowiedział i wyszła.

***

Kolejny dzień.

Dziś pogoda nie dopisywała. Niebo było zachmurzone. Zbierało się na deszcz. Zerknęłam na komórkę. Była 8:30. W pośpiechu wyszłam z łóżka i ogarnęłam się. Zeszłam na dół z moimi walizkami, które spakowałam wczoraj przed przyjściem Oli. W kuchni rodzice czekali na mnie przy śniadaniu.

- Twoje płatki - podała mi miseczkę mama.
- Wielkie dzięki - i zaczęłam chrupać. - Ile mamy jeszcze czasu do wyjazdu?
- Hmm... dom opuścimy za 3 minuty. - oznajmił tata i wyszedł na podwórze by schować moje bagaże do samochodu. Nawet nie zdziwił się na ich ilość.
Gdy chciałam wchodzić do samochodu, usłyszałam znajomy głos.
- Juli, czekaj. Nie pożegnasz się ze mną? - powiedziała Oli.
- Jasne, że tak. - uściskałyśmy się bardzo mocno.
- Nie zapomnij o mnie - powiedziała.
- Nigdy - i wsiadłam do samochodu.

Po pół godziny byliśmy na lotnisku. Odprawa poszła dość sprawnie. Najtrudniej było mi pożegnać się z rodzicami.
- Pa skarbie. Dbaj  o siebie i dzwoń często - powiedziała mama. Przytuliła mnie mocno.
- Trzymaj się mała - pożegnał mnie tata.
Jeszcze raz ich uściskałam i wyruszyłam w drogę do samolotu. Odwróciłam się, machając  w ich stronę.

Lot nie trwał długo. Było to zaletą. Im bliżej byłam Londynu tym bardziej nie mogłam się doczekać. W końcu odezwał się pilot:

Proszę  zapiąć pasy. Lądujemy w Londynie.

Uśmiechnęłam się sama do siebie. Wylądowaliśmy. Szybko opuściłam samolot, odebrałam moje bagaże i udałam się w kierunku postoju taksówek.
- Dzień Dobry - powiedziałam, ale kierowca tylko na mnie spojrzał. -  Co ja powiedziałam? Julia obudź się to nie Polska - pomyślałam.
- Good Morning - ponownie zwróciłam się do kierowcy. Ten uśmiechnął się do mnie. Domyślił się pewnie, że nie jestem stąd. Od tej pory wiedziałam jedno : zawsze mów po angielsku. Wsiadłam do taxi i podałam dane mojego mieszkania. Kierowca po raz kolejny na mnie spojrzał. Teraz mówiłam w jego języku więc nie wiem o co mu chodziło. Postanowiłam nie zaprzątać sobie tym głowy. Mój nowy domek znajdował się 20 minut od lotniska. Blisko do centrum, do wszystkiego. Ucieszyło mnie to.

- Dziękuję - powiedziałam kierowcy. Odwróciłam się i zobaczyłam, że mieszkam w wielkim domu. Wyglądał jak willa.

- Dziwne - pomyślałam - Może tata pomylił adresy? - okazało się, że nie pomyłka. Klucze, które mi dał pasowały do zamka w drzwiach. Weszłam i oniemiałam z zachwytu. Moim oczom ukazało się pięknie  i bogato wyposażone mieszkanie. Rozejrzałam się po nim. Znalazłam salon, kuchnię, 2 łazienki, kilka pokoi i moją sypialnię. Otworzyłam drzwi i weszłam. Moje walizki razem ze mną. Rozpakowałam się. Miałam teraz wielki pokój z wielką szafą, która pomimo moich ubrań przywiezionych z domu nadal wyglądała na pustą. Postanowiłam położyć się na łóżku. Było bardzo wygodne. Zamknęłam oczy, myślałam o dzisiejszym dniu, o tym domu i ogólnie o wszystkim. Stwierdziłam też, że za dużo myślę. W głowie zastanawiałam się co  jutro będę robić. Same pozytywy mi się nasuwały. Zasnęłam, zmęczona lotem, rozpakowywaniem się, myśleniem i podróżą, ale szczęśliwa.


Drugi rozdział poszedł mi już lepiej :)

JEŚLI CZYTASZ, ZOSTAW KOMENTARZ =D

1. Nowy początek

Witam wszystkich :) Zaczynam od dziś pisać opowiadanie jest moim pierwszym więc liczę na wsparcie. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. :)


Był ciepły, czerwcowy wieczór. Siedziałam jak co dzień na kanapie przed telewizorem, oglądałam mój ulubiony serial i czytałam nową gazetę. Niby patrzyłam na zmieniające się obrazki i słuchałam telewizji, ale myślami byłam gdzieś indziej. Za 2 dni kończyła się szkoła i rozpoczynały moje upragnione wakacje. Nie miałam jeszcze żadnych planów na dwumiesięczne leniuchowanie. Wiedziałam tylko jedno: niedługo zaczynam nowe życie. Może w końcu wyjadę z tej Nibylandii? I na tej myśli się zatrzymałam, bo urwał mi się film i zasnęłam.
Miałam bardzo dziwny sen:

Siedziałam z pewnym chłopakiem na ławce w parku. Nie wiedziałam kto to, ale kojarzyłam jego buźkę z mojej gazety.Trzymaliśmy się za ręce i szeptaliśmy. Po chwili on przysunął się do mnie i zbliżył  swoją twarz do mojej. Gdy nasze usta prawie się spotkały, nagle usłyszałam...

- Julia, wstawaj, bo się spóźnisz do szkoły - próbowała budzić mnie mama.
- Jeszcze 5 minut - zdołałam tylko odpowiedzieć i schowałam się głębiej pod koc, którym pewnie w nocy ktoś mnie okrył.
- Śpiochu wstawaj, już - wołała alej
- No dobra, dobra - odparłam i poszłam do siebie by się ogarnąć przed szkołą. Po jakiś 10 minutach byłam z powrotem na dole. Siedziałam w kuchni, chrupiąc moje ukochane płatki. Lubiłam myśleć przy jedzeniu. Przed oczami stanęła mi scena z wczorajszego snu, ale szybko tez odeszła.
- Jadę do pracy, podwieźć kogoś? - zapytał tata.
- Ja chcę - powiedziałam. W mig założyłam sandały i znalazłam się koło samochodu.
- Jakie plany na najbliższe dni? - zadał kolejne pytanie.
- Jeszcze nie wiem. Pogadam dziś z Oli - uśmiechnął się na moje słowa. Wiedział, że mam szalone pomysły i marzenia, ale był człowiekiem raczej rozsądnym i często sprowadzał mnie na ziemię. Po 10 minutach dojechaliśmy do mojej szkoły.
- Dzięki! Na razie tato! - pożegnałam się z nim.
- Cześć - powiedział - Julia, czekaj!- zawołał jeszcze w moją stronę.
- Tak - podeszłam do otwartych drzwi auta.
- Mamy z mamą dla Ciebie niespodziankę, ale więcej nic nie zdradzę.
- Aha. Fajnie. Musze już iść, bo się spóźnię - i odeszłam zamykając drzwi samochodu. Do wejścia miałam jakieś 50 metrów, więc musiałam przez moment potruchtać.
- Hej - usłyszałam znajomy głos wołający w moją stronę. Była to moja kumpela Oli, a właściwie Oliwia ale nie lubiła swojego pełnego imienia. Miała długie czarne włosy i wielkie zielone oczy. Była bardzo szczuplejsza ode mnie ale niższa. Lubiła podkreślać swoją figurę. Dziś przeszła samą siebie.
- Hej. Ładnie wyglądasz. Byłaś u fryzjera? - zapytałam
- Nie i dzięki. Ty to się po prostu dzisiaj odstawiłaś. Jakaś okazja? - zwróciła się do mnie.
- Ja tak zawsze wyglądam.
- Ta jasne - oparła.
- Nie gadajmy już o naszym wyglądzie. Powiedź mi jaka jest nasza pierwsza lekcja?
- Ostatnia chemia w tej szkole - odpowiedziała mi szczęśliwym głosem i udałyśmy się do sali, bo zabrzmiał dzwonek. Nie lubiłam ścisłych przedmiotów. Byłam humanistką. Zamiast fascynować się budową atomu wolałam śpiewać, czytać i pisać teksty piosenek. Miałam dzisiaj w planie 8 lekcji więc baaardzo długi dzień. Mimo mojego ponurego nastawienia, czas w szkole minął szybko. Mój humor uległ zmianie gdy opuściłam boisko i poszłam z przyjaciółką w stronę domu.
- Co się tak cieszysz? - spytała mnie Oli
- Tak tylko. Jeszcze jeden dzień szkoły, a poza tym rodzice mają dla mnie jakąś niespodziankę. - odpowiedziałam jej.
- Fajnie masz. Ja pewnie za ukończenie szkoły dostanę uścisk dłoni i słowne gratulacje. - zmartwiła się.
- Ej, ja też na nic więcej nie liczę. Nie wiem o co im chodzi.
- A okej - odparła i skręciła swój wzrok ze mnie przed siebie.
- Co robimy po odebraniu dyplomów? - spytałam Oli.
- Wieczór filmowy połączony z plotami o chłopakach oraz wakacjach u Ciebie w domu? - zaproponowała.
- Jasne - szybko się zgodziłam i weszłam na własne podwórko - To do jutra.
- No pa pa - pożegnała się ze mną Oli zniknęłyśmy sobie z oczu.
Od progu drzwi poczułam miłą woń, która wręcz unosiła mnie i prowadziła w stronę kuchni.
- Cześć mamuś już jestem! - zaczęłam krzyczeć na całe gardło - Co tak bosko pachnie?
- Jak to co? Naleśniki z jabłkami i szarlotka - od niechcenia odpowiedziała mi mama. - Siadaj już przy stole, bo widzę głód w twoich oczach. - Zrobiłam jak powiedziała. Ależ to był pyszny obiad. Po zjedzeniu dania wyszłam na taras gdyż świeciło słońce, a ja tak uwielbiałam łapać jego promienie. Po chwili podeszli do mnie rodzice. Na ich twarzach malował się dziwnie tajemniczy uśmiech.
- O co chodzi? - rozpoczęłam rozmowę.
- Juli, mówiłem Ci rano, że mamy dla Ciebie niespodziankę i teraz nadszedł ten moment by ci ją wręczyć - odpowiedział mi tata.
- Tak - powiedziałam tonem pełnym obaw, bo rodzice mieli dość specyficzne pomysły na prezenty.
- Proszę - powiedziałam mama i podała mi zieloną kopertę z napisem  "DLA JULI". Nie wiedziałam co jest w środku.
- No otwórz - zachęcał mnie tata. Najwyraźniej nie mógł doczekać się mojej reakcji.
- Już, już - odpowiedziałam. Otworzyłam kopertę. Pierwszą rzeczą jaką z niej wyjęłam był bilecik od rodziców:

 Juli by spełniała swoje marzenia i nigdy się nie poddawała. - rodzice.

Ciekawiło mnie co jeszcze tam znajdę. Zajrzałam więc raz jeszcze i mnie zamurowało. Wyjęłam bilet lotniczy.
- Londyn! Kocham Was! - zaczęłam krzyczeć i rzuciłam się na rodziców - Dziękuję, spełniliście moje marzenie.
- Proszę  kochanie. Lot jest za 2 dni - odparli razem. Spojrzałam jeszcze raz na bilet i coś mnie zaniepokoiło.
- Dlaczego nie ma daty powrotu ? - zapytałam.
- Ponieważ zostajesz tam na stałe, jeśli nadal tego pragniesz. Załatwiłem Ci mieszkanie, a jeśli chcesz to możesz we wrześniu zapisać się tam do szkoły. Ta decyzja należy do Ciebie. - ze spokojem powiedział tata.
- Naprawdę mogę zostać tam na jak długo chcę?! - pytałam z niedowierzaniem - I mam własne mieszkanie?!
- Tak. To wszystko dla Ciebie za tyle lat nauki i poświęcenia wszystkiemu i wszystkim. - powiedziała mama , a ja ponownie ich przytuliłam. Uradowana popędziłam do swojego pokoju by podzielić się tą informacją z moją Oli, lecz gdy miałam już telefon przy uchu zrezygnowałam i stwierdziłam, że powiem jej to osobiście. Po raz kolejny zeszłam na dół i długo rozmawiałam z rodzicami. Zeszło się do 22. Gdy wybiła postanowiłam, że idę się już położyć. Udałam się do sypialni i położyłam na łóżku. Teraz to moje życie nabierało rozpędu. Miałam wyjechać. Cieszyło mnie to bardzo, lecz także martwiło, bo miałam zostawić tu wszystkich, których kocham. Ocknęłam się jednak szybko z tych ponurych myśli i uśmiechając się sama do siebie, wyobrażałam sobie moje nowe życie, mój Londyn, mój dom w Londynie. To było jak sen, z którego nie chciałam się obudzić.




No i pierwszy rozdział już za mną. :) Mam nadzieję, że niedługo pisanie pójdzie mi szybciej i zręczniej. Póki co obiecuję, że niedługo pojawią się chłopaki z zespołu. Nie wiem jeszcze jak ich wprowadzę, ale będzie ciekawie.

JEŚLI CZYTASZ, PROSZĘ ZOSTAW KOMENTARZ :)