poniedziałek, 3 grudnia 2012

1. Nowy początek

Witam wszystkich :) Zaczynam od dziś pisać opowiadanie jest moim pierwszym więc liczę na wsparcie. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. :)


Był ciepły, czerwcowy wieczór. Siedziałam jak co dzień na kanapie przed telewizorem, oglądałam mój ulubiony serial i czytałam nową gazetę. Niby patrzyłam na zmieniające się obrazki i słuchałam telewizji, ale myślami byłam gdzieś indziej. Za 2 dni kończyła się szkoła i rozpoczynały moje upragnione wakacje. Nie miałam jeszcze żadnych planów na dwumiesięczne leniuchowanie. Wiedziałam tylko jedno: niedługo zaczynam nowe życie. Może w końcu wyjadę z tej Nibylandii? I na tej myśli się zatrzymałam, bo urwał mi się film i zasnęłam.
Miałam bardzo dziwny sen:

Siedziałam z pewnym chłopakiem na ławce w parku. Nie wiedziałam kto to, ale kojarzyłam jego buźkę z mojej gazety.Trzymaliśmy się za ręce i szeptaliśmy. Po chwili on przysunął się do mnie i zbliżył  swoją twarz do mojej. Gdy nasze usta prawie się spotkały, nagle usłyszałam...

- Julia, wstawaj, bo się spóźnisz do szkoły - próbowała budzić mnie mama.
- Jeszcze 5 minut - zdołałam tylko odpowiedzieć i schowałam się głębiej pod koc, którym pewnie w nocy ktoś mnie okrył.
- Śpiochu wstawaj, już - wołała alej
- No dobra, dobra - odparłam i poszłam do siebie by się ogarnąć przed szkołą. Po jakiś 10 minutach byłam z powrotem na dole. Siedziałam w kuchni, chrupiąc moje ukochane płatki. Lubiłam myśleć przy jedzeniu. Przed oczami stanęła mi scena z wczorajszego snu, ale szybko tez odeszła.
- Jadę do pracy, podwieźć kogoś? - zapytał tata.
- Ja chcę - powiedziałam. W mig założyłam sandały i znalazłam się koło samochodu.
- Jakie plany na najbliższe dni? - zadał kolejne pytanie.
- Jeszcze nie wiem. Pogadam dziś z Oli - uśmiechnął się na moje słowa. Wiedział, że mam szalone pomysły i marzenia, ale był człowiekiem raczej rozsądnym i często sprowadzał mnie na ziemię. Po 10 minutach dojechaliśmy do mojej szkoły.
- Dzięki! Na razie tato! - pożegnałam się z nim.
- Cześć - powiedział - Julia, czekaj!- zawołał jeszcze w moją stronę.
- Tak - podeszłam do otwartych drzwi auta.
- Mamy z mamą dla Ciebie niespodziankę, ale więcej nic nie zdradzę.
- Aha. Fajnie. Musze już iść, bo się spóźnię - i odeszłam zamykając drzwi samochodu. Do wejścia miałam jakieś 50 metrów, więc musiałam przez moment potruchtać.
- Hej - usłyszałam znajomy głos wołający w moją stronę. Była to moja kumpela Oli, a właściwie Oliwia ale nie lubiła swojego pełnego imienia. Miała długie czarne włosy i wielkie zielone oczy. Była bardzo szczuplejsza ode mnie ale niższa. Lubiła podkreślać swoją figurę. Dziś przeszła samą siebie.
- Hej. Ładnie wyglądasz. Byłaś u fryzjera? - zapytałam
- Nie i dzięki. Ty to się po prostu dzisiaj odstawiłaś. Jakaś okazja? - zwróciła się do mnie.
- Ja tak zawsze wyglądam.
- Ta jasne - oparła.
- Nie gadajmy już o naszym wyglądzie. Powiedź mi jaka jest nasza pierwsza lekcja?
- Ostatnia chemia w tej szkole - odpowiedziała mi szczęśliwym głosem i udałyśmy się do sali, bo zabrzmiał dzwonek. Nie lubiłam ścisłych przedmiotów. Byłam humanistką. Zamiast fascynować się budową atomu wolałam śpiewać, czytać i pisać teksty piosenek. Miałam dzisiaj w planie 8 lekcji więc baaardzo długi dzień. Mimo mojego ponurego nastawienia, czas w szkole minął szybko. Mój humor uległ zmianie gdy opuściłam boisko i poszłam z przyjaciółką w stronę domu.
- Co się tak cieszysz? - spytała mnie Oli
- Tak tylko. Jeszcze jeden dzień szkoły, a poza tym rodzice mają dla mnie jakąś niespodziankę. - odpowiedziałam jej.
- Fajnie masz. Ja pewnie za ukończenie szkoły dostanę uścisk dłoni i słowne gratulacje. - zmartwiła się.
- Ej, ja też na nic więcej nie liczę. Nie wiem o co im chodzi.
- A okej - odparła i skręciła swój wzrok ze mnie przed siebie.
- Co robimy po odebraniu dyplomów? - spytałam Oli.
- Wieczór filmowy połączony z plotami o chłopakach oraz wakacjach u Ciebie w domu? - zaproponowała.
- Jasne - szybko się zgodziłam i weszłam na własne podwórko - To do jutra.
- No pa pa - pożegnała się ze mną Oli zniknęłyśmy sobie z oczu.
Od progu drzwi poczułam miłą woń, która wręcz unosiła mnie i prowadziła w stronę kuchni.
- Cześć mamuś już jestem! - zaczęłam krzyczeć na całe gardło - Co tak bosko pachnie?
- Jak to co? Naleśniki z jabłkami i szarlotka - od niechcenia odpowiedziała mi mama. - Siadaj już przy stole, bo widzę głód w twoich oczach. - Zrobiłam jak powiedziała. Ależ to był pyszny obiad. Po zjedzeniu dania wyszłam na taras gdyż świeciło słońce, a ja tak uwielbiałam łapać jego promienie. Po chwili podeszli do mnie rodzice. Na ich twarzach malował się dziwnie tajemniczy uśmiech.
- O co chodzi? - rozpoczęłam rozmowę.
- Juli, mówiłem Ci rano, że mamy dla Ciebie niespodziankę i teraz nadszedł ten moment by ci ją wręczyć - odpowiedział mi tata.
- Tak - powiedziałam tonem pełnym obaw, bo rodzice mieli dość specyficzne pomysły na prezenty.
- Proszę - powiedziałam mama i podała mi zieloną kopertę z napisem  "DLA JULI". Nie wiedziałam co jest w środku.
- No otwórz - zachęcał mnie tata. Najwyraźniej nie mógł doczekać się mojej reakcji.
- Już, już - odpowiedziałam. Otworzyłam kopertę. Pierwszą rzeczą jaką z niej wyjęłam był bilecik od rodziców:

 Juli by spełniała swoje marzenia i nigdy się nie poddawała. - rodzice.

Ciekawiło mnie co jeszcze tam znajdę. Zajrzałam więc raz jeszcze i mnie zamurowało. Wyjęłam bilet lotniczy.
- Londyn! Kocham Was! - zaczęłam krzyczeć i rzuciłam się na rodziców - Dziękuję, spełniliście moje marzenie.
- Proszę  kochanie. Lot jest za 2 dni - odparli razem. Spojrzałam jeszcze raz na bilet i coś mnie zaniepokoiło.
- Dlaczego nie ma daty powrotu ? - zapytałam.
- Ponieważ zostajesz tam na stałe, jeśli nadal tego pragniesz. Załatwiłem Ci mieszkanie, a jeśli chcesz to możesz we wrześniu zapisać się tam do szkoły. Ta decyzja należy do Ciebie. - ze spokojem powiedział tata.
- Naprawdę mogę zostać tam na jak długo chcę?! - pytałam z niedowierzaniem - I mam własne mieszkanie?!
- Tak. To wszystko dla Ciebie za tyle lat nauki i poświęcenia wszystkiemu i wszystkim. - powiedziała mama , a ja ponownie ich przytuliłam. Uradowana popędziłam do swojego pokoju by podzielić się tą informacją z moją Oli, lecz gdy miałam już telefon przy uchu zrezygnowałam i stwierdziłam, że powiem jej to osobiście. Po raz kolejny zeszłam na dół i długo rozmawiałam z rodzicami. Zeszło się do 22. Gdy wybiła postanowiłam, że idę się już położyć. Udałam się do sypialni i położyłam na łóżku. Teraz to moje życie nabierało rozpędu. Miałam wyjechać. Cieszyło mnie to bardzo, lecz także martwiło, bo miałam zostawić tu wszystkich, których kocham. Ocknęłam się jednak szybko z tych ponurych myśli i uśmiechając się sama do siebie, wyobrażałam sobie moje nowe życie, mój Londyn, mój dom w Londynie. To było jak sen, z którego nie chciałam się obudzić.




No i pierwszy rozdział już za mną. :) Mam nadzieję, że niedługo pisanie pójdzie mi szybciej i zręczniej. Póki co obiecuję, że niedługo pojawią się chłopaki z zespołu. Nie wiem jeszcze jak ich wprowadzę, ale będzie ciekawie.

JEŚLI CZYTASZ, PROSZĘ ZOSTAW KOMENTARZ :)

4 komentarze:

  1. ciekawie się zapowiada...takie tylko pytanie co ile dodajesz rozdziały???

    OdpowiedzUsuń
  2. ZAJEBISTE <3 Boże, jakie cudne! BOSKO PISZESZ I NIE MÓW, ŻE NIE! Pisz jak najwięcej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. niezły początek chętnie będę odwiedzać :)

    OdpowiedzUsuń