wtorek, 30 grudnia 2014

39. Bitwa cz.2 + ...

Byłam szczęśliwa, że już po wszystkim. Postałam jeszcze chwilę z dziewczynami gdy nagle ktoś gwałtownie obrócił mnie w swoją stronę i próbował pocałować. Byłam święcie przekonana, że to mój Głodomorro, ale w ostatniej chwili otworzyłam oczy i nie uwierzycie kogo zobaczyłam. James. Ta świnia jeszcze nie zrozumiała, że między nami nigdy do niczego nie dojdzie. Był jednak tak blisko, że musiałam go w jakiś dziwny sposób przytulić, chociaż tego wcale nie chciałam. Po dosłownie sekundzie oderwałam się od niego.
- Ty Debilu! Co Ty sobie wyobrażasz?! - sprzedałam mu siarczysty cios w policzek.
- Ale Julia no.. Bosko wyglądasz - coś mruczał.
- Nie komplementuj! Co Ty tu w ogóle robisz?!
- Przecież pracuję dla Cowell'a...
- Aha.. - jak ja go nie cierpię - Super.. To teraz znikaj, bo nie mogę na Ciebie patrzeć - obrócił się i zrobił dwa kroki w przód - Albo poczekaj - cofnęłam bruneta.
- Już się stęskniłaś?
- Za Tobą? Nigdy.
- Jaaasne - burknął.
- Widziałeś gdzieś Niall'a?
- Może...
- Proszę Cię.. Nie rób z siebie większego idioty niż jesteś.
- Prosisz mnie? Jak bardzo - przybliżył się.
- Skończ! Wiesz, gdzie jest, czy nie, bo szukam go od występu? - byłam coraz bardziej poirytowana całą tą sytuacją.
- Ty go szukasz, ale on chyba nie chce się teraz z Tobą wiedzieć.
- Słucham? O co Ci chodzi?
- Odwróć się Skarbie - za to ostatnie słowo prawie znowu oberwał, ale nie ta głupia paplanina mnie rozzłościła. Moim oczom ukazał się widok Nandos'a obściskującego się z jakąś dziunią. Wyobraźcie sobie mój wyraz twarzy. Tak wnerwiona, delikatnie mówiąc, jeszcze nigdy nie byłam. Nie wiedziałam co mam zrobić... Podejść, czy odejść.. Ostatecznie wybrałam pierwszą opcję.
- Niall! Co Ty do cholery! - momentalnie odkleił się od swojej towarzyszki przedzierając się przez tłum.
- A ja Ci ufałam! - strzeliłam mu pięknego soczystego liścia - Z nami koniec! - wybiegłam,
- Julia! Julia zaczekaj! - wołał ale ja nie zwracałam na niego uwagi. Biegłam prosto przed siebie. Moją jedyną myślą było jak najszybsze znalezienie się we własnym pokoju. Nie obchodziło mnie nic innego. Całe szczęście, że nie było daleko. Gwałtownie otworzyłam drzwi i momentalnie zamknęłam je na zamek od wewnątrz, by nikt nie wtargnął do domu. Pobiegłam na górę, rzuciłam się na łóżko i dopiero wtedy puściły mi emocje. Płakałam, co ja mówię, to był szloch szloch, który nigdy nie miał mieć miejsca, szloch zdradzonej dziewczyny.
- Julia otwórz! Wiem że tam jesteś! Otwórz te cholerne drzwi! - z zewnątrz dobiegał głos Horana. Ostatkami sił zwlekłam się z łóżka i podeszłam do okna by je zamknąć. Zobaczyłam go.
- Julia! - też mnie zobaczył..
- Czego chcesz?
- To nie tak jak myślisz...
- A jak? Wcale nie obściskiwałeś się z tą laską za moimi plecami, co? A może znacie się od dawna i codziennie się z nią pieprzysz, bo ja nie chce, co?
- Juls nie! Daj mi wytłumaczyć!
- Nie Niall. Nie będziesz mi nic tłumaczyć. Nie chcę Cię słuchać! Idź do twej Twojej "przyjaciółeczki" i niech się Wam układa!
- Przestań!
- Sam przestań! To nie ma sensu! Zrozum w końcu że z nami koniec! - zmieszał się - Słyszałeś,czy Ci przeliterować?
-Julia proszę!
- Narazie Niall. Powodzenia w życiu. - zamknęłam okno i płakałam dalej. Nie sądziłam, że taka sytuacja kiedykolwiek będzie miała miejsce między nami. Nialler był dla mnie wszystkim. To on pokazał mi jak ludzie mogą wzajemnie się kochaś. A teraz? Teraz wszystko prysło, bajka się skończyła, nie będzie happy end'u... Z każą myślą, z każdym wspomnieniem, czułam się coraz słabsza. Z domu chłopaków nadal dochodziły krzyki, ale dla mnie były tylko tłem do całej sytuacji. Powoli zapadałam w sen, w sen z którego nigdy nie chciałabym się obudzić. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że ten cały konkurs ta rzekoma "zabawa" tak się skończy, a jednak... Dla większości jest to norma, lecz dla mnie to koniec świata.

<--- Oczami Niall'a --->

- Z nami koniec! Słyszałeś czy Ci przeliterować?! - te dwa zdania, a przede wszystkim to pierwsze cały czas chodzi mi teraz po głowie. Nie wróciłem już na imprezę w ogrodzie. To nie miało sensu. Od teraz już nic go nie miało. Straciłem najważniejszą osobę w moim życiu. Zraniłem ją. Spieprzyłem to.
- Horan jesteś Debilem! Debilem, słyszysz?! - wrzasnąłem sam na siebie i opadłem na łóżko. Gdyby nie fakt że po mojej posesji chodzi teraz kilka tysięcy ludzi to chyba bym zaczął krzyczeć jeszcze głośniej... A tak nie słyszę nawet własnych myśli. - Ludzie idźcie stąd! - wydarło mi się z ust, ale i tak nikt mnie nie usłyszał. To był głos wołającego na pustyni. Misja nie możliwa. Już normalnie brakował mi sił. Zasłoniłem twarz poduszką i dziwnymi trafy wszystko ucichło. Hałas zniknął, ludzie odeszli. Jak mogłem dopuścić by Julia odeszła? By Jasmine mnie pocałowała? Nie wierzę w to co się stało. Przetarłem oczy, w których pojawiły się łzy, a ponoć faceci nie płaczą... Ach...Chyba mnie to przerasta... Jasmine pracuje z Cowell'em. Kiedy mieszkałem w Mullingar to mówiliśmy sobie wszystko. Kilka razy nawet się spotkaliśmy, ale na tym koniec. Przyłapałem ją z jakimś gościem, który okazał się być "homo nie wiadomo", a teraz ona myśli, że zobaczyliśmy się po takim czasie i nic się nie stało, a nawet że wszystko będzie po staremu.
A swoją drogą ciekawe co ją do tego skłoniło i jakim cudem wyczuła moment w którym Jul będzie tak blisko. Szczerze nie wiedziałem, że
- Ja pierdziele! Dlaczego to życie musi być tak porąbane i stwarzać tak chore "niespodzianki"?! -gadam sam do siebie... Stanowczo coś ze mną nie tak... 
- Tu jesteś Blondi! - usłyszałem głos, ale nie rozróżniłem do kogo należy, bo pierwszą myślą było nie zamknąłem tych cholernych drzwi..
- Wyjdź! Nie chcę z nikim gadać! - nawet nie zobaczyłem kto stoi w progu.
- Jesteś pewny? Kolacja na stole i już prawie nic nie ma...- kontynuował mój nieznany rozmówca, z którego każdym słowem starałem się rozpoznać nie przekręcając się w jego stronę.
 - Tak jestem pewny. Wyjdź i zostaw mnie samego!
 - Co Ci Horan? Gdzie ta głupawka z rana? A i po co Ci poduszka na głowie?
- Nic nie ma sensu... Julia odeszła, a ja jestem cholernym DEBILEM! - zaakcentowałem ostatnie słowo i zacisnąłem powieki. Przeniosłem poduszkę z twarzy na brzuch. Teraz wiedziałem z kim rozmawiam, a moja podświadomość nie pomyliła się.
- Że co powiedziałeś?!
- To co słyszałeś. Zerwała ze mną.. To koniec.. - opuściłem głowę.
- Co jej zrobiłeś przecież ona Cię kochała i od tak sobie nie zrobiłaby tego Niall..?
- Pamiętasz Jasmine z Irlandii, o której Ci mówiłem?
- No, a co ona ma do tego?
- Ma to, że ona mnie pocałowała, a Juls to widziała.
- Czy Cię do końca popierdoliło Horan?!!
- Tak Tomlinson! Wiesz zrobiłem to specjalnie! - powiedziałem wkurzony na przyjaciela.
- I nie poleciałeś za nią?
- Poleciałem, a nawet więcej. Poleciałem i zdążyłem się pożreć na wieki wieków.
- Żartujesz teraz.
- A wyglądam jakbym żartował? - Lou posłał mi słaby uśmiech - Nie żartuje i nie męcz mnie już - za nic w świecie nie chciało mi się z nim gadać.
- Jak tam chcesz - wyszedł. Zostałem sam, jak ona w świecie pełnym problemów...


__________________________________________
No cześć Pyśki :D
Pamiętacie mnie jeszcze, czy już nie? ;p
Po baaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo długiej przerwie mam dla Was kolejny rozdział ;p
Dzięki tym świętom jakoś wena do mnie wróciła xD
Aż trudno w to uwierzyć :D

"Ludzie uważają mnie za tego szczęśliwego, 
ale ja sądzę, że często mam pecha."

- Niall Horan
To co tam u was?
Co wydarzy się dalej między tą dwójką?
Obstawiajcie :D

Jak zauważyliście w opowiadaniu mamy już dwóch bohaterów nieco mieszających w idealnym życiu głównej siódemki ;) Dodaję zdjęcia owej Jasmine i James'a byście mieli chociaż ichmały obraz..


Jasmine


James


To by było na tyle ;)
Życzę szczęśliwego Nowego Roku! 
Wasza Ev.