wtorek, 16 czerwca 2015

40. A Ty to nowy rodzaj swatki, czy co? :D

Kolejny dzien. Jeszcze jeden do kolekcji tych dni, które mogę zaliczyć do najgorszych. Nic już nie jest takie samo. Jakby ktoś wyciągnął ze mnie cały mój chory optymizm i przetrzymywał go kilometry od mojej osoby. Wcale nie kilometry... Niby załatwiamy nadal nasze wszystkie sprawy z Simonem, niby rozmawiamy ze sobą, ale czuję się "przytomny-nieobecny" w tym wszystkim. Niby jestem sobą i nie pokazuje na świat tego, co mogłoby wydawać się dziwne dla pozostałych. Oni nadal uważają, że rozmawiają z prawdziwym mną. Ta... chyba prawdziwym na pokaz... Prawdziwy ja to ten, który zamiast udzielać wywiadów zamknął by się w pokoju i nie pokazywał swojej idiotycznej twarzy na światło dzienne. Wciąż nie mogę pogodzić się z tym, że ja i Juls to już przeszłość. Skoro już o niej wspomniałem to muszę przyznać, że nie widziałem tej ślicznotki, ani nie słyszałem jej idealnego głosu chyba od tygodnia...
- Horan idioto jak mogłeś?! - nie ma to jak powrzeszcześć na samego siebie. Może nikt nie usłyszy... Może nie uznają mnie za kompletnego wariata.. Może.. Ciężki los człowieka. - Głupi, głupi, głupi! - walę pięścią w ścianę na samą myśl o tym, co wydarzyło się tego wieczoru. Jak mogłem dopuścić do takiej sytuacji? Jak mogłem zranić osobę, na której zależy mi najbardziej na świecie?
- Stary... idź z nią lepiej pogadać, a nie rujnujesz nam dom.. Wszystko się trzęsie - usłyszałem głos przyjaciela, który jak zwykle starał się poprawić mi humor. Cały Lou. On jeden wierzy w to, że ta cała sytuacja nie był planowana, że nie chciałem tego, że to ona mnie pocałowała, a nie ja ją...
- Dobrze wiesz, że ona nie chce mnie już widzieć - odpowiedziałem, gdy zauważyłem go w progu mojego pokoju.
- Skąd wiesz? Może akurat bardzo by tego chciała, ale nie moa odwagi by tu przyjść? Z resztą ja na Twoim miejscu to...
- Nigdy nie byłeś na moim miejscu więc nie udzielaj mi rad.. - rzuciłem
- Może byłem, może nie.. Czasem powinieneś posłuchać kogoś poza sobą Niall - przewróciłem oczami - Przemyśl moje słowa Horan
- Może... A co jeśli zamknie mi drzwi przed nosem, albo ich nie otworzy, albo wyśle Oliv by mnie odesłała, alb...
 - Nie wymyślaj mi tu tylko działaj. Czas leci, a wiem, że Ci zależy.. - Podsumował i zostawił mnie samego z milionem myśli. Jakim cudem on mnie tak dobrze zna no..? Nic się przed nim nie ukryje. Czasami nawet się go boję, bo może to jakieś medium jest, albo jeszcze coś gorszego.. Nie wiem, czy pomysł Pasiastego ma sens. Po chwili rozmyślań doszedłem do wniosku, że postawiłbym świat na głowie byleby dostać jeszcze jedną szansę. Muszę spróbować. Nie mogę jej stracić na zawsze...

 
<--- Oczami Juli --->
 
- Jeszcze trochę i wpadnę w monotonię - warknęłam na siebie, gdy kolejny dzień nie mogłam otworzyć oczu mimo witających mnie promieni słońca. Z resztą czemu się tu dziwić... Nialler... Znowu on w moich myślach, znowu łzy pojawiają się oczach. W głowie wyświetlają się wspomnienia, wszystkie szczęśliwe chwile, a zaraz po nich... Kochałam go, ufałam mu bezgranicznie.. Właściwie to nadal kocham, ale minie sporo czasu zanim znów będę mogła spojrzeć mu prosto w oczy i zapić się w jego hipnotyzujących, niebieskich tęczówkach. Ciekawe, czy to kiedykolwiek nastąpi, czy wszystko wróci do normalności..
- Nie! - wrzasnęłam do poduszki. To staje się zupełnie normalne. Za pierwszym razem, gdy tak zaczęłam krzyczeć do puchowego materiału, Oliv momentalnie znalazła się pod moimi drzwiami kompletnie zdezorientowana. Długo nie musiała się do tego przyzwyczajać, bo to stało się moim nowym, porannym rytuałem. Potem śniadanie i powrót do leżingu. W takim stylu minął mi cały ostatni tydzień. Świetnie prawda?
Gdyby nie Zielonooka oraz Maddie, które za wszelką cenę chcą mnie pocieszyć to już dawano wylądowałabym w wariatkowie, albo zrobiła coś głupiego. Zdesperowanej i zdradzonej kobiecie różne pomysły chodzą po głowie... Czasami wbija też do mnie Danielle i próbuje mnie wyciągnąć na próbę, ale ja nie mam na to ochoty. Nie chcę nigdzie wychodzić, bo nie chcę spotkać Jego. Nikt nic o mnie nie słyszał, nikt nic nie wie... Nawet Cowell, ale co do jego osoby to nie mam pewności, bo pewnie już dawno by mnie powiesił za brak znaków życia. Przecież ot tak sobie przerwałam nagrywanie płyty i koncerty. Ktoś musiał mu pisnąć co się wydarzyło. Mad mówi mi, że fani się o mnie martwią, ale ja nie mam do tego teraz głowy, a przede wszystkim do sprawdzania serwisów społecznościowych.
- Śpiąca Królewno masz gościa - z rozmyślań wyrwał mnie głos współlokatorki.
- Jeśli to Mad t wpuść ją... Z nikim innym nie chcę rozmawiać...
- Juls.. Myślę, że te pyszczki to chciałabyś zobaczyć - powiedziała radośnie.
- A mówiłaś, że gościa. Jednego.. - odwróciłam się i zobaczyłam trzy pary oczu patrzące się w moim kierunku. - Cześć chłopaki - nie kryłam lekkiego zdziwienia. Myślałam, że już mnie nie odwiedzą, bo są po stronie Blondasia - A przyszliście bo?
- Co za powitanie. Ktoś tu ma humorki - mrużąc oczy i wpatrując się w moją twarz powiedział Louis.
- Musicie jej to wybaczyć - przyjaciółka starała się mnie jakoś wytłumaczyć.
- Dzięki adwokacie i przepraszam za tamto - głęboko westchnęłam - Po prostu nie jestem w nastroju by rozmawiać z kimkolwiek... Nawet z Wami.
- Ze mną też nie chce - westchnęłam na słowa pretensji Oliv. - Chcecie coś do picia? - zapytała.
- Sok marchewkowy, dla pana mleko, a dla tamtej ślicznotki solidną porcję gorącej czekolady - Pasiasty promiennie złożył zamówienie, co spowodowało minimalny uśmiech na mojej twarzy.
- Ooo... Jesteście tu 5 minut, a tej od razu lepiej - zauważyła Zielonooka.
- Do usług! - powiedzieli równo, a ona posłała całusa w ich stronę. Harold podskoczył i udawał, że łapie go całego i nie da nawet minimalnej jego części Lou. Oli roześmiała się i opuściła pokój.
- Zamierzasz kiedyś wyjść ze swojej jaskini i w końcu się z nami przywitać? - zapytał Loczek.
- Bo wiesz... Jakoś tak dziwnie mówić do góry puchu - dokończył drugi.
- No niech Wam będzie.. Czujcie się zaszczyceni.. - i wtedy stało się to, czego się obawiałam.
- Cześć Ju.. Julio Ty płaczesz?
- Nie płacze tylko płakała i to co najmniej przez tydzień ciemnoto! - podsumował Pasiasty i mocno mnie przytulił. Hazza zrobił to samo.
- Tęsknimy tam za Tobą kocie - stwierdził.
- Na pewno świetnie dajecie sobie radę. Jedna osoba w tą, czy drugą stronę. Przecież macie za mnie tamtą lasie z imprezy.. - Lou przewrócił oczami.
- Jasmin? Nie zadajemy się z nią. Po bitwie i tym incydencie, który widziałaś pokłóciła się z Horanem. Gdy ten wygarnął jej wszystko, co o niej myśli, spakowała się i wróciła do Irlandii szybciej niż przyjechała.
- No nieźle - przerwałam mu.
- A wiesz co? - przeniosłam wzrok na Pokręconego - Macie z Blondi sporo wspólnego - Lou posłał mu groźne spojrzenie. - Oboje leżycie, myślicie, macie doła, ale żadne nie ruszy się, nie zrobi kroku w przód, nie wyjdzie i nie porozmawia - powiedział jakby z wyrzutem. Niall przeżywa nasze zerwanie? A to Ci dopiero... Nie... Nie myśleć o nim. Zamknęłam ten rozdział... A jeśli tak nie jest, to ja pierwsza ręki nie wyciągnę. Jestem uparta po mamusi! O tak. Chociaż.. Skoro rozmyśla nad wszystkim to może powinnam da mu się wytłumaczyć? Może... Sama nie wiem.
- Ziemia do Juli! Gdzie wylądowałaś? - Styles machał mi dłonią przed oczami - Coś nie tak powiedziałem? - szybko mrugnęłam kilka razy by ocucić się do końca.
- Jest w porządku. Zamyśliłam się tylko - próbowałam jakoś wyjaśnić tę dziwną sytuację.
- Jasnee... - znowu chórek.
- Haroldzie! Pomóż mi tu na dole! - Oliv. Dzięki Ci wielkie, że chociaż jednego mogę się na chwilę pozbyć.
- Idę! - wstał szczęśliwy jak nigdy  i w podskokach ruszył w kierunku drzwi, które następnie delikatnie zamknął.
- To teraz się spowiadaj.
- Co?
- Julia przecież widzę..
- Niby co?
- Serio?
- O co Ci chodzi Lou?
- Widzę, że nadal Ci na nim zależy.
- Jak to? Czytasz w myślach, czy jak?
- Czyli nie zaprzeczasz. - Głupia i nieuważna ja. Jak mogłam tak łatwo dać się podejść i ujawnić?
- Może i nie, ale to i tak nie ma sensu. Skąd mam mieć pewność, że takie coś się już nie powtórzy. Skoro zdarzyło się raz, może wydarzyć się kolejny..
- Julio! Dobrze wiesz, że ma sens. Widziałem jak zareagowałaś na słowa Hazzy o Horanie. Gdzieś tam w głębi martwisz się o niego i masz nadzieję, że wszystko się ułoży. Jestem pewien, że oboje w tej chwili czujecie podobnie.
- Ekspert się znalazł.
- Może nie ekspert, ale dobry obserwator. Wiem, że nadal zrobilibyście dla siebie wszystko.
- Tomlinson nie rób tego.
- Czego?
- Nie graj mi na uczuciach.
- Nie robię tego. Ja tylko stwierdzam i łączę fakty.
- Akurat - prychnęłam.
- Z mojej strony mogę Ci tylko powiedzieć, że on żałuje tego co się wtedy stało.
- Powiedział Ci to?
- Nie usiał. To widać. Tak zdołowanego jeszcze go nie widziałem... - dziwnie się poczułam - Obstawiam, że jeśli porozmawiacie i tym razem dasz mu szanse na wytłumaczenie to wszystko pójdzie w dobrym kierunku.
- No ja nie wiem...
- Przemyśl to Juls, a w razie czego pytaj.
- Ciebie? A Ty to nowy rodzaj swatki, czy co? - zaśmiałam się.
- A co mi tam - odpowiedział mi uśmiechem i oboje zaczęliśmy się śmiać.
- A co tu tak wesoło? - zdziwiła się Oli.
- Jakoś tak wyszło - odparłam.
- Dzięki Ci Lou! Jesteś wielki i cokolwiek zrobiłeś.. Rób to częściej! - była wdzięczna.
- Do usług - odparł.
- No to teraz zapraszam na małe co nie co. Juli Ciebie też...
- No zobaczę...
- Nie zobaczę tylko już idziemy - marchewkowy adwokat się znalazł. - Zaraz ją przyprowadzę, a jak nie będzie chciała to ją zaniosę - zaśmiała się na jego słowa i zniknęła w korytarzu. - Jeśli nadal, po rozmowie będziesz miała jakieś wątpliwości o masz mój numer, a jeśli Blondi się nie odezwie to jest kompletnym frajerem i nie zasługuje na Ciebie - powiedział, a ja go przytuliłam.
- Maddie to musi mieć z Tobą dobrze - uśmiechnął się.
- Może, może.... - zabawnie poruszył brwiami na co kolejny raz się zaśmiałam.
- Ja wiem swoje..
- A ja swoje - podał mi rękę i zaciągnął prosto do przyjaciół.
 
_____________________________________________
 
 Mieć innych ludzi z sobą jest bardzo miłe
 i robi wszystko dużo fajniejszym.
 ~ Louis Tomlinson.

 
Dzień doberek Marchewki! :)
Przepraaaaaaaaaaaaaaaszam, przepraszam, przepraszam Was bardzo mocno!
Nie miałam głowy do tego by pisać..
Za dużo wszystkiego... Matura, koniec szkoły, ale teraz na szczęście już wszystko zaliczone...
Oczywiście na wyniki nadal czekam ;p
Wracam do pisania bloga i mam nadzieję, że uda mi się skończyć kiedyś tę historię tak, jak będę tego chciała.
Od teraz posty powinny pojawiać się regularnie ( postaram się oczywiście ) ;)
Nie zaglądałam tutaj, ponieważ ostatnio nie czułam się taką Directioner jak wtedy, kiedy zaczynałam..
Ciężki okres... 
Ale zrozumiałam jedno.. Nie ważne jak ciężko może być i tak wszystko kiedyś się potoczy się w stronę szczęścia :)
Dzięki powrotowi do przyglądania się życiu chłopaków wypełniłam część siebie, która rozpaczliwie wołała o powrót do przeszłości :)
Taki tam mój mały wywód i dziękuję każdemu, kto go przeczytał :)
Dziękuję wszystkim za komentarze i dziękuję każdej osobie, która przeczytała chociaż jedno zdanie na blogu! :)
Koffam Was i zapraszam na kolejne części <3
Wasza Ev.
 

1 komentarz: