- Wstawać! Wstawać ślicznotki! - doszło do moich uszu gdzieś z zewnątrz - Jest już południe! Ile można? A myślałem, że to ja jestem śpiochem... - darł się chyba Loczek.
- Nigdzie się stąd nie ruszam. Dla mnie to jeszcze noc - usłyszałam Oliv.
- Chciałabyś. Ruszać się tam w środku, bo wyważymy drzwi - Zayn zabrzmiał poważnie.
- Akurat! Nie dasz rady! - dołączyłam do tej jakże interesującej rozmowy. Nagle huk, śmiech i kolejny huk. -Boże. Oni na serio?! - wstałam i otworzyłam drzwi akurat w momencie, gdy Mulat zmierzał w ich stronę. Ostatecznie wylądował na ścianie naszego domku, a potem przytulił się do podłogi. Oczywiście wszyscy wybuchnęli śmiechem.
- Sorry - powiedziałam - Żyjesz?
- Tak, ale się zemszczę - odpowiedział, a ja uniosłam jedną brew.
- Juli możesz się bać - powiedziała pozostała czwórka.
- Jego?! Nigdy...
- Jeszcze zobaczymy - wstał z paneli i wyszedł jakby nigdy nic. Zdezorientowana popatrzyłam w stronę przyjaciół. Oni tylko wzruszyli ramionami
- Ej dziewczyny...- Niall zwrócił się do nas.
- Tak?
- Zrobicie mi śniadanie? - mina szczeniaczka miała niby na nas podziałać, ale jakoś nie mogła.
- Chyba Cię pogięło - klepnęłam się w czoło.
- A właśnie, że nie. To jak?
- Dobra co nam zostało? - uległam.
- Chyba jakiś chleb, nutella i coś do picia.
- To kanapki - rzuciłam - Zaraz, zaraz. Niall?!
- No...
- Ty nie potrafisz sam sobie zrobić kanapeczek?
- Umiem, ale te od Ciebie będą lepsze - mimowolnie zarumieniłam się.
- Dzięki. To zaczynam pracę. - po chwili na stoliku przed domkiem pojawił się talerz ze smakołykami.
- Teraz to mój brzusio jest pełny - powiedział radosnym głosem blondyn. Zaśmiałam się.
- No pięknie. My kombinujemy co robić, a oni tu sobie randkują.. - Li pomachał głową.
- A co nie można? - wyrwało mi się.
- Wręcz przeciwnie, ale pod jednym warunkiem... - Hazza skierował wzrok na Li, Lou i Zayn'a - nam też dajcie coś, no...
- Nie ma takiej opcji - Niall położył sobie talerz z zawartością na kolanach i okrył go rękoma.
- Oj mój Ty Głodomorro... - nie wytrzymałam.
- Tak?
- Daj im. W środku powinnam mieć jeszcze kilka pyszności - uśmiechnął się - Zaraz przyniosę.
- To idę z Tobą.
- Jak chcesz. Smacznego.
- Dzięki - odeszliśmy. W domku znalazłam torbę, a w niej: chipsy, TWIX'a i colę. Nawet dla mnie to był szok, że to zachowało się od wczoraj. Podałam słodycze chłopakowi, a on odłożył wszystko na stolik i przytulił mnie.
- Dziękuję - nawet szepnął i dał mi buziaka w policzek.s
- Nie ma za co - uradowani poszliśmy do reszty. W oczy rzuciła mi się pustka. Nikogo nie było. Tylko naczynia.
- Pewnie już poszli - odezwał się mój towarzysz.
- Dokąd?
- Zaprowadzę Cię
- Okej - ruszyliśmy. Przez całą drogę buzie się nam nie zamykały. Wystraszyliśmy chyba wszystkie zwierzęta z lasu.
- To tutaj - oznajmił. Znajdowaliśmy się na całkowitym odludziu. Zielonej polanie.
- Jesteś pewien?
- Oczywiście, że tak
- Aaaa....Inwazja!!! - usłyszeliśmy zza krzaków. Wyprysnęli z nich wszyscy.
- Debile - podsumowałam.
- Bez dwóch zdań - dopowiedział blondyn.
- Długo Wam zeszło. Co wyście tam robili? Niall? - powitania Harr'ego zazwyczaj zaczynały się od dziwnych podejrzeń.
- A co? Zazdrosny? - odpowiedziałam z zadziornym uśmieszkiem obejmująć Niall'a ramieniem. Chyba zgasiłam Loczka.
- Dobra. Ja nie wnikam - dołączył marchewkowy.
- Jeden mądry.
- Wiecie co mam pytanie. - pięć par oczu patrzyło na mnie - Co my tu robimy?
- A no właśnie? - Oliv dołączyła do mnie.
- No, bo ten...no... Daddy powiedź im - Zayn nie mógł się wysłowić.
- Bo my mamy dla Was prezent.
- Jaki?
- Dostaniecie... - zadzwonił mój telefon. Przeprosiłam wszystkich i odebrałam.
- Halo... Dzień Dobry...nad jeziorem...tak są ze mną...przekażę im...do zobaczenia.
- Kto to? - zapytał Lou.
- Simon.
- Co?! - wszystkich to zdziwiło.
- No dzwonił Simon. Pytał gdzie jesteśmy i czy wy wiecie, że telefony się odbiera. - cała piątka wyciągnęła urządzenia.
- O kurde. 20 połączeń od Paul'a i 10 od Simon'a. Mamy przechlapane panowie - podsumował Zayn.
- Zadzwonię do nich. Dowiem się o co chodzi. - oznajmił Niall i odszedł
od nas na moment. Wrócił.
- Mam złą wiadomość. - powiedział smutno.
- Co jest? - Harry zaniepokoił się.
- Musimy wracać. I to zaraz.
- Jak to?! - Liam
- Pamiętacie, że bierzemy udział w trasie X-Factor'a?
- No to nieźle - chyba wszyscy o tym zapomnieliśmy - I co w związku z tym?
- Zaczyna się jutro, a wylatujemy samolotem dziś wieczorem.
- To serio musimy się zbierać. Sorry dziewczyny - zwrócił się do nas Liam.
- Nie szkodzi - szybko udaliśmy się do domków, ogarnęliśmy wszystko, zdaliśmy klucze i ruszyliśmy w drogę powrotną. W aucie panowała cisza. Założyłam więc słuchawki i zamknęłam oczy. Musiałam się zdrzemnąć, bo poczułam lekkie klepanie w ramie i słodki głos niebieskookiego:
- Juls, już jesteśmy.
- Wcale nie śpię
- Jasne, jasne - rozeszliśmy się do swoich mieszkań. Przebrałam
ciuchy i zeszłam do kuchni. Znalazłam tam Oliv, która pochłonięta była wysyłaniem wiadomości, zapewne z Haroldem, bo zauważyła, że ostatnio dużo czasu spędzają razem. Nie zauważyła nawet jak weszłam. Postanowiłam jej nie przeszkadzać. Wróciłam do siebie.
Jak pakowanie? :) - napisałam do Niall'a.
Jakoś, ale z Tobą byłoby lepsze ;)
Oj tam, oj tam. :D
Ale serio.
Dobra. To zaraz wpadnę Ci pomóc. Mogę?
O każdej porze dnia i nocy Honey :)
Uśmiechnęłam się. Zabrałam torbę i poinformowałam przyjaciółkę, że wychodzę. Gdy weszłam do domu chłopaków, od razu skierowałam się prosto do sypialni Blondaska. Otworzyłam drzwi. Siedział na łóżku i brzdąkał coś na gitarce.
- No pięknie się pakujesz. - stwierdziłam.
- Mała przerwa, ale już koniec. To jak pomożesz - kiwnęłam twierdząco głową. Wspólne pakowanie poszło szybko. Ciuchy zajęły dwie walizki. Znieśliśmy je do salonu. Bagaże reszty wraz z właścicielami i Oliv ( co ona tam robiła?! ) czekały w tym samym pomieszczeniu. Dochodziła 20:30.
- Taksówki już są - powiedział Harry zaglądając przez okno. Opuściliśmy budynek. Wszyscy pojechaliśmy na lotnisko. Paul czekał w miejscu odpraw.
- Dajcie paszporty i macie 5 minut na pożegnanie - oznajmił. Zrobili co im kazał. Udaliśmy się ku wejściu do korytarza, który prowadził prosto do wejścia samolotu.
- Nie jestem dobry w pożegnaniach, więc powiem tylko do zobaczenia - Liam.
- Tak. Ja też - Lou - Na razie dziewczyny - odeszli w głąb ścieżki.
- Niedługo wrócimy. Trzymajcie się! - Zayn. - Chłopaki czekajcie! - zostałam tylko ja. Oliv, Hazza i Nialler.
- Na mnie też już czas. Jak coś zawsze po telefonem. - Loczek przytulił nas i chyba szepnął kilka słów czarnowłosej, bo uśmiechnęła się.
- Idę i ja, ale pamiętaj dzwoń kiedy tylko zechcesz. Zawsze jestem do Twojej dyspozycji. Zaopiekuj się domem- dał mi klucze - I jeszcze jedno... Nie zapomnij o mnie skarbie... - po raz pierwszy nazwał mnie tak w rozmowie face to face.
- Nigdy - przytuliłam chłopaka, a po moim policzku spłynęła łza, którą otarł.
- Nie płacz. Wrócę i nadrobimy wszystko.
- Okej. Postaram się, a teraz już idź, bo polecą bez Ciebie.
- Niech tylko spróbują, ale idę. Pa Słońce
- Pa - zniknął mi z oczu. Po chwili za oknem zobaczyłam startujący samolot i zarówno mi jak i Oliv zaszkliły się oczy.Bardzo. Jednak szybko nam przeszło i wróciłyśmy do domu. Każda bez słowa ruszyła w stronę własnej sypialni. Wzięłam szybką kąpiel i położyłam się na łóżku. Było mi trochę smutno, bo wiedziałam, że naprzeciwko mnie nikogo nie ma. Nagle drdrdrdr " masz wiadomość "
Dobranoc gwiazdko :) xxx - Niall miał wyczucie
Dobranoc gwiazdorze :)xxx
Oczy zamknęły mi się zanim ekran iPod'a zgasł.
____________________________
Siemanko ;)
I jak Wam się podoba 15? :)
Nie wiem co dziś napisać...
Ponarzekam na śnieg za oknem...To jakaś masakra. Ja chcę znowu moje słońce sprzed 2 dni!! :/
Co tam po drugiej stronie ? :p
Piszcie jeśli macie jakieś sugestie, pytania czy inne sprawy.
Mam też dla cytacik:
"Ciesz
się chwilą i nigdy nie patrz za siebie"
- Zayn Malik
Dla porównania:
1. TMH
2. UPN xD
To tyle moje Miśki,
Koffam Was <3
Ev.