- Dzień dobry. Obudziłem?
- A jak myślisz?
- Sorry, ale to dobrze.
- Zależy dla kogo... - udawałam obrażoną.
- Oj nie złość się na mnie
- Mogę. Rzucasz kamykami w moje okno. Nie dajesz spać... - zaczęłam wyliczać.
- Mam powody...
- Niby jakie?!
- A takie, że mamy dzisiaj ładną pogodę
- Coś jeszcze?
- Może... - najwyraźniej kombinował coś w głowie.
- Niall, proszę...
- Jedziecie z nami nad jezioro!
- Co?! To stwierdzenie, czy pytanie?
- Raczej rozkaz
- No wiesz, co?! - spojrzałam na niego, a on podniósł ku górze te swoje niebieskie oczy - Niech Ci będzie, ale pogadam jeszcze z Oliv.
- Nie musisz. Zgadzam się - usłyszałam przyjaciółkę.
- Krzyczy, że jedzie. To o której?
- W południe
- Oks. To cześć.
- Narka - zamknęłam okno - Oliv możesz wejść. Wiem, że stoisz pod drzwiami! - weszła z szerokim uśmiechem.
- Co za pobudka - westchnęła.
- Ta. Takiej nie miałam.
- Ale fajny dzień się zapowiada
- No, w sumie to też się cieszę
- Dobra kochana, trzeba wstać...tak na poważnie - mój brzuch zaburczał.
- Właśnie słyszę. Ty dzisiaj robisz jedzenie! - zniknęła. Ubrałam się już tak jak na wyjazd. Dobrze, że z Lou kupiłyśmy stroje, bo mój został w domu. Kto by pomyślał, że będąc w Londynie, wyjadę nad wodę? Ja nie. Naszym śniadaniem była owocowa sałatka, grzanki, i sok. Taki tam zdrowy posiłek, ale jaki smaczny. Zjadłyśmy i spakowałyśmy wszystkie potrzebne rzeczy. Było tego duuużo. Trochę nam to czasu zajęło. Nagle z zewnątrz usłyszałyśmy:
- Jedziecie, czy jednak zmiana zdania? - wyszłyśmy.
- Już jesteśmy! - te ich uśmiechy na twarzach były moim ulubionym powitaniem.
- Nareszcie. Dłużyło nam się... - Marchewkowy nas powitał.
- Ale warto było czekać - Loczek podszedł do nas i przytulił. Zaniósł torby i ruszyliśmy w drogę. Nie była spokojna. Ostatecznie trwała godzinę. Zaparkowaliśmy koło jednego z kilku drewnianych domków.
- Ale tu ładnie - czarnowłosa rozglądała się.
- Zgodzę się. Jeden z najładniejszych widoków w życiu.
- Takich miejsc w Polsce nie ma, co? - zespół dołączył do nas obładowany "bagażami".
- Takich nie, ale inne owszem - roześmiałyśmy się z Oliv.
- Możemy już iść na plażę, bo piórka to nie są - błagał Liam.
- Niech Ci będzie - nie minęła minuta, a już moczyliśmy nogi w przyjemnie chłodnej wodzie. Wyszliśmy by rozłożyć koce i zdjąć zbędne okrycia. To była chwila. Znów znaleźliśmy się w jeziorze. Tylko Zayn upierał się, że nie wejdzie. Powiedział iż woli leżeć na słońcu. Jego strata. My mieliśmy niezły ubaw. Graliśmy w piłkę wodną, nurkowaliśmy, pływaliśmy, jedliśmy, łapaliśmy promienie. Najlepsze było robienie piramid przez chłopaków. Oceniałyśmy je z Oli, ale zbytnio nie mogłyśmy się skupić. To chyba norma u dziewczyn widzących idealnych chłopaków nie? Większość z nich była na 10. Tak to mogłabym spędzić całe życie, ale dzień ma swoje pory. Zrobiło się chłodno.
- Czas wracać - powiedziałam, gdy osuszyliśmy się w stu procentach.
- Nie podoba Ci się? - Niall posmutniał.
- Nawet bardzo, ale jest późno.
- O to się nie martw - na twarzy Zayn'a zauważyłam cwaniacki uśmieszek.
- Co masz na myśli? - moja friend nie wytrzymała.
- Zostajemy tutaj! - wesoły okrzyk Hazzy było chyba słyszeć też po drugiej stronie jeziora.
- Wy serio? - spojrzałam na nich.
- No tak. Będziemy spać w tych drewnianych domkach - Lou wskazał za siebie - A tu macie klucze - podał nam breloczek.
- Dzięki za niespodziankę. Skorzystamy z miłą chęcią - Oliv zabrała klucz, wstała, spojrzała błagalnie na mnie, więc i ja zrobiłam to co ona.
- Idziecie już? - zapytali.
- Zmęczenie daje się we znaki - podałam pierwszy lepszy powód by kryć przyjaciółkę, która chyba chciała ze mną pogadać w cztery oczy.
- Szkoda. To na razie - pomachali nam. Odnalazłyśmy nasz nocleg. Zanim zabrałyśmy się za coś nastąpiła szybka zmiana ciuchów. Oliv znalazła się w dresie. Jak ona mogła go zapakować? Spojrzałam na nią zdziwiona.
- No co? Sportowe ciuchy grzeją najbardziej - ruszyła ramionami. Ja założyłam jeansy i sweterek.
-Przezorny zawsze ubezpieczony - podsumowałam samą siebie. Wyszłyśmy na moment by sprawdzić kto, gdzie jest. Nie musiałyśmy wchodzić do domków, bo łatwo rozpoznawałyśmy lokatorów po śmiechu. Harry był z Louis'em, a pozostali razem. Ciekawie się dobrali. Pospacerowałyśmy jeszcze chwilę plażą i wróciłyśmy. Tak minął pierwszy dzień wycieczki. Właściwie nie wiedziałam jak długo ona ma trwać. Ciekawa niespodzianek jutra i zastanawiająca się o co mogło chodzić drugiej lokatorce, zasnęłam z uśmiechem.
_______________________
Hejka żółwiątka, marchewiątka, nandoski, lustereczka i kociaki!! :D
Co tam?
Jest kolejny i długo mnie nie było..
Szkoła po feriach już daje we znaki i byłam chora :/ ale już jest ok :)
W końcu wiosna, w końcu słońce i niebieskie niebo :) Alleluja! :D
Mam w sobie nowe życie, nową siłę i postanawiam zmienić coś w życiu. Ruszyć za marzeniami :)
Kocham Was najmocniej na świcie <3
Ev
" Żyj chwilą, ponieważ wszystko jeszcze nie jest pewne "- Louis Tomlison
Znowu świetny, bajeczny, zajebisty, najlepszy, cudowny, bombowy, mega, niebiański, mistrzowski, interesujący, super, wyjątkowy rozdział! Oj... to nie wszystkie określenia opisujący ten rozdział i blog... Mogłabym tak wymieniać i wymieniać, ale by pewnie dzień zeszedł, albo i dwa.
OdpowiedzUsuńNo i rzeczywiście wiosna już nadchodzi. Upragnione słoneczko wychodzi zza chmur...
Zapraszam Cię, też na piąty rozdział na moim blogu ;)
A na razie to wszystko!
Pozdrawiam Cię i życzę weny, którą zawsze masz!
Trzymaj się!
Anastazja W.
Zajebiste ;D
OdpowiedzUsuń____________________
czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością ;)