- Julia wróć do nas! - wrzasnął mi tuż przed nosem Hazza.
- Co? co?
- Odpłynęłaś kochanie - delikatnie powiedział Nialler - Oczym myślałaś?
- A ogólnie o wszystkim. O tym co by się działo ze mną gdybym nie zamieszkała w Londynie i was nie poznała. Dzięki z wszystko co dla mnie zrobiliście.
- Nie ma za co Juli. My też Ci dziękujemy za ubarwienie nam życia - powiedział Lou i zrobiliśmy grupowego misiaczka.
- Dobra, koniec czułości. Proponuję wznieść toast sokiem pomarańczowym za naszą znajomość - Liam sięgnął po szkło z napojem. Każdy wypił do samego dna i rozsiedliśmy się na kanapach. Co z tego, że Hazza wylądował na podłodze z miską chipsów we włosach, bo nasz kochany Mulacik miał ochotę na mały żarcik. To całkiem normalne. Do północy szaleliśmy po całym domu. Gdy już miałyśmy wychodzić z Oli, Lou podszedł do mnie i zapytał, czy możemy pogadać. Miałam strasznie zmieszane uczucia, po wiedział to tak tajemniczo, ale i z lękiem. Zgodziłam się na rozmowę i udaliśmy się do pokoju Pasiastego.
- Nie wiem jak zacząć.. - przeczesał włosy
- Mów bezpośrednio Lou.
- No dobrze - wziął głęboki oddech - Czy myślisz, że dawne uczucia mogą się od tak odbudować w sercu i jakby nigdy nic mieszać ludziom w głowach? - zamurowało mnie jego pytanie.
- No nie wiem... Czasem tak jet. Dlaczego pytasz?
- Jak wracaliśmy z Oli do domu na mieście zobaczyłem moją pierwszą dziewczynę. Spacerowała z jakimś chłopakiem za rękę. W środku poczułem dziwne uczucie, jakby zazdrość, smutek, nie wiem jak to najlepiej nazwać. Przypomniały mi się wszystkie chwile spędzone z Jennifer - opuścił głowę - rozeszliśmy się w przyjaźnie, ale tak na prawdę nie chciałem tego. To była jej decyzja. Teraz, gdy już się pogodziłem, że to koniec, ona na nowo pojawia się mi przed oczami - wyglądał jakby miał zaraz wylać morze łez.
- Spokojnie Loui.
- A wiesz co jest najgorsze w tym wszystkim? - spojrzał na mnie - Najgorsze jest to, że widać, że jest szczęśliwa z tym gościem. Jej uśmiech to zdradził - po raz kolejny spuścił wzrok.
- Louis spójrz na mnie. - uniósł lekko oczy - Jesteś mega świetnym chłopakiem, o którym marzy miliard dziewczyn na tej planecie. Czasem w życiu coś nam nie wyjdzie, ktoś zabierze część szczęścia, ale wtedy należy podnieść głowę i zobaczyć, że przeszłość nauczyła nas czegoś nowego. Skoro Jennifer postanowiła pójść inna drogą nie możesz się smucić. Coś się w życiu skończyło, aby coś mogło się zacząć. Pamiętaj - uśmiechnęłam się do bruneta, a on mnie przytulił.
- Dziękuję Juli. Jesteś najlepszą osobą jaką w życiu spotkałem.
- Nie ma sprawy.
- Mam jeszcze jedną sprawę.. - zaciekawił mnie - Nie wiesz może, gdzie znajdę Maddie w tym wielkim świecie?
- A co? Czyżby Mad spodobała się Loueh'owi? - zaczerwIenił się, czym potwierdził moje przypuszczenie - W domu mam jej numer. Prześlę Ci potem - w jego oczach rozszalały się fireworki, a na twarzy zagościł wielki uśmiech.
- Lecimy na dół, co?
- No by trzeba.. - pobiegliśmy do reszty.
- Nasze zguby przyszły! - głośno powitał nas Zayn.
- Jestem. Zazdrosny. Ja. Też. - powiedzieli Hazza i Niall.
- Nie masz o co kochanie - pocałowałam chłopaka w policzek.
- Harry, a ty serio?! - Oli spojrzała na Loczka.
- Tego nie było, to się wytnie - próbował wyjść cało z sytuacji. Prawie mu się udało. Posiedzieliśmy jeszcze trochę i myknęłyśmy do siebie. To był dzień pełen wrażeń. Nie codziennie ma się próby do wielkich koncertów i takie tam. Zmęczona położyłam się po kołderkę. Wysłałam numer Mad Marchewce,szybkie "Dobranoc xx" Niallerowi i odpłynęłam.
<--- Kolejny dzionek --->
Kolejny poranek. Coraz bliżej wielkiego dnia. Mimo, że jest to mega ważne to nie odczuwam jakieś wyjątkowej presji. Postanowiłam się tym wszystkim bawić. Z bananem na twarzy wypełzłam z łózka i odłoniłam zasłonki jednocześnie łapiąc poranne promienie słońca. Dziwnie mi było witać je tak codziennie i to w dodatku w Londynie, mieście słynącym z wiecznie zachmurzonego nieba. Dziś wybrałam lekki zestaw i pełna wigoru udałam się w stronę lodówki. Zrobiłam sobie musli i wzięłam się za przeglądanie jakieś kolorowej gazetki. Wszystko było ładnie, pięknie do momentu kiedy usłyszałam:
- Wstawać lenie, bo Loui z ekipą witają i na śniadanie śmiało wbijają!!
- Chłopaki nie śpię! - wrzasnęłam - ale Oli jest na górze i pewnie jeszcze sobie smacznie drzemie - poruszyłam zabawnie brwiami, a czwórka z nich popatajała na piętro.
- A Ty nie idziesz z nimi? - zapytałam moje kochanie, ale nic mi nie odpowiedział. - Niall?
- Tak?
- Pytałam czemu z nimi nie poleciałeś..
- Nie chciało mi się. Wolę posiedzieć tutaj z moja księżniczką i pochrupać z nią płatki.
- Ooo... słodki jesteś - chciałam dać mu buziaka w policzek, ale odwrócił głowę i trafiłam prosto w te jego malinowe usta. Pech chciał, że zgraja łosi akurat wparowała do pomieszczenia.
- Na chwilę Was zostawić samych, a wy już..- podsumował Zayn.
- Zazdrościsz? - zapytał Blondyn.
- A żebyś wiedział.
- I dobrze - Mulat po tych słowach się pospolicie fochnął.
- Spokój już no! - zarządziłam - Plan na dziś? Propozycje, słucham panów.
- Próby... - zmęczonym głosem odparł Liaś.
- Jeden dzień, a Ty już taki zmęczony?
- Bywa..
- Nie nie... A co robicie po próbach?
- Spanie.. - rozmażył się Hazza.
- Protestuję!! - z korytarza wyłoniła się lekko zdenerwowana Oliv.
- Czemu to? - zdziwił się Pasiasty robiąc przy tym bardzo dziwną minę.
- Ty masz jeszcze odwagę pytać się czemu?! Nie dość, że obudziliście mnie tak wcześnie i tak gwałtownie to jeszcze chcecie mi zepsuć wieczór, bo wać PANOM będzie doskwierać zmęczenie!
- Co wyście jej zrobili? - spytałam ze strachem - Oli nie była w takim stanie już długoo...
- Nic.. - odpowiedzieli chórkiem.
- Nic! Oni - wskazała na czwórkę - Oni wskoczyli mi do łóżka, zaczęli łaskotać i wrzeszczeć,że jak nie wstanę to najmą wóZ strażacki i mnie będą od dzisiaj, codziennie budzić o czwartej nad ranem!
- A już myślałam, że coś lepszego wymyśliliście..
- Juli i Ty przeciwko mnie?
- Oj przepraszam no...
- Tego to Ci już nie wybaczę, no normalnie nie wybaczę.
- A jak dam Ci gorący budyń?
- Jaki budyń? - powiedziała szybko.
- Czekoladowy z bit..
-..tą śmietaną i malinami - dokończyła za mnie.
- Tak dokładnie ten.
- Gdzie on jest?
- Jak powiem to wybaczysz?
- Może, może... No dobra, wygrałaś, wybaczę. Gdzie mój budyń?!
- NA parapecie w kuchni - rzuciłam, a Czarnowłosa co sił w nogach popędziła do pomieszczenia. Po chwili jednak wróciła z dziwnie strasznym błyskiem w oku.
- Niall! Niall! Niall wiem, że gdzieś tu jesteś! Chodź tu! Nic Ci nie zrobię! Nie chowaj się! - paczałam na nią z miną wtf. Nie zareagowała nawet gdy spytałam o co jej chodzi więc myknęłam do kuchni by sprawdzić co ją tak tam rozwścieczyło, zdegustowało, czy coś tam. Wszystko wyglądało normalnie.
- Ratunku! Ratunku! Ona chce nas rozdzielić i mnie zjeść! - doszło do moich uszu - Juls gdzie mogę się ukryć? Kochanie pomóż mi! - dobiegł do mnie zdyszany Nandosek z twarzą w budyniu i resztą smakołyku w miseczce. W tej chwili wszystko stało się jasne.
- Teraz to już przed nią nie uciekniesz. Za późno - powiedziałam patrząc mu w oczy.
- O nie! Teraz zginę! - zaczął lamentować.
- Tu jesteś zjadaczu cudzych budyniów!
- Julio, zawsze Cię kochałem, pamiętaj! - i zwiał w stronę ogrodu.
- Juli mogę mu coś ten no wiesz?
- Masz moje pozwolenie - pobiegła za nim, a po chwili usłyszałam krzyki, piski i wiele innych dźwięków, których wolałabym nie znać. W sumie Nialluś zasłużył sobie na karę, ale było mi go tak żal. Ruszyłam więc aby ich rozdzielić, ale zanim się doczłapałam było już po wszystkim. Szczęśliwa Oli odzyskała swój budyń, a przerażony Niall leżał na trawie i czołgał się w stronę furtki. Nagle wstał i wrzasnął:
- Nigdy więcej budyniu! - i wybiegł z naszej posesji. Zaczęłyśmy się śmiać z Oli tak mocno, że same wylądowałyśmy na trawie. Po jakimś czasie trzeba było się zbierać na próby. Dziś taniec. Jestem mega ciekawa, co tym razme się wydarzy. Z szczerym uśmiechem spakowałam treningową torbę i ruszyłam londyńskimi ulicami w stronę studia na spotkanie z mim pierwszym choreografem.
______________________________________
Poświąteczne elo Głodomorki! :D
Dziś wstawiam 36 część, ale szczerze nie jestem z niej zadowolona..
Jakoś tak ostatnio nie mam weny... Ach.. Ciężko mi jakoś tak...
Dobra koniec o mnie xp
Co tam u Was? Jak po świętach? :D
Napiszcie :D
Dzisiejszy cytacik należy do naszego kochanego Mulata:
"Nadchodzi dzień w którym przewracasz jedną kartkę ze
swojego życia i zdajesz sobie sprawę, że to jest najlepsze uczucie na świecie.
Potem zdajesz sobie sprawę, że jest cała książka takich
kartek, które właśnie przewróciłeś"
Wstawiam też standardowo jakąś foteczki :) Nie wiem jaką, ale mam nadzieję, że wraz z rozpoczęcie kolejnej trasy będę miała coś świeżego :D
Koffam Was
Ev.
P.S. Powodzenia gimnazjalistom <3
Boskie :* Bardzo mi się podobało :D Jak zwykle czekam na więcej :**
OdpowiedzUsuńHmm... nic tu dodać , nic tu odjąć :D :* . Jak zawsze Ewka mile zaskakuje ( jak zawsze ) ;) :* . Czekam ( wiadomo na co ) ;) :D :* :*
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie co bd dalej, czekam ;)
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy blog :) nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D
OdpowiedzUsuń