- Budzi się! - powiedział chłopak ubrany w paski z escytacją w głowie.
- Uspokój się młody człowieku! - powiedział kolejny, najstarszy. - Pani Julio, czy słyszy mnie Pani? - pokiwałam twierdząco głową - A jest Pani w stanie coś powiedzieć?
- Nie jestem pewna... - wyrwało się z moich ust. Dopiero po chwili doszło do mnie, że nie tylko to pomyślałam.
- Cieszę się, że jesteś. Zrobimy Ci kilka badań i wrócisz do domu - teraz była pewna, że jestem w szpitali oraz tego, że osoba, z którą rozmawiam jest lekarzem.
- Co ja tu robię? Jak tu trafiłam? - te pytania krążyły mi po głowie..
- Upadłaś w parku, uderzyłaś się w głowę i straciłaś przytomność. Gdyby nie ten chłopak - wskazał na postać z lokami - nie wiadomo, co by się z Panią stało.
- Dziękuję Ci - skierowałam te słowa w jego stronę.
- Nie ma sprawy Juls. - uśmiechnął się do mnie. Miał bardzo ładny uśmiech.
- Za moment przyjdzie pielęgniarka i zabierze Panią do innej sali - powiedział doktor - A i jeszcze jedno.. Witaj wśród żywych. - wyszedł, a za nim dwójka kolejnych.
- Wiesz kim jesteśmy?- zapytała z troską starsza kobieta.
- Chciałabym to wiedzieć, ale jedynie was kojarzę... - posmutnieli - Powiecie mi?
- Tak. Już. - powiedziała czarnowłosa dziewczyna - Ja jestem Oliv. Twoja przyjaciółka i współlokatorka. To twoja mama, a ten blondyn to Niall i on jest twoim chłopakiem, przyjacielem i tak jak pozostali jest naszym sąsiadem.
- No dobrze. Mam nadzieję, że przywrócicie mi pamięć - zaśmiałam się.
- Dla Ciebie wszystko - powiedział Niall głosem, który wywołał ciarki na moim ciele.
Kolejne dni mijały szybko i wyglądały tak samo. Wszyscy odwiedzali mnie,pocieszali, rozśmieszali, opowiadali historie z życia itp. Aż pewnego dnia popołudniu :
- Już pamiętam! Już wszystko pamiętam! - spojrzeli na mnie - Wy jesteście One Direction, a ja jestem Juls. Niedawno były nasze premiery w radio. Wszyscy jesteśmy znani. Wy przez X-Factor, a ja przez was... - jeszcze długo wymieniałam wszystko. Oni tylko przytakiwali mi i uśmiechali się. Na koniec rzucili się na moje łóżko, a następnie opuścili salę.
- Pani Julio.
- Słucham doktorze..
- Mam smutną wiadomość.. Jutro nas Pani opuszcza..
- Ojej.. a już się przyzwyczaiłam przez ten tydzień.. - udawałam smutne dziecko, które nie dostało cukierka, ale w środku skakałam ze szczęścia.
- Wrócisz do nas za miesiąc na kontrolę, a teraz odpocznij - powiedział i zostawił mnie samą w sali. Pierwszą czynnością jaką wykonałam były telefony do Oliv, chłopaków i mamy, które musiała dwa dni temu wrócić do Polski. Potem się spakowałam i zasnęłam.
<-- Poranek -->
- Wstawaj, bo Cię okradną!
- A nie o już za późno..
- Wstawaj, bo Ciebie z łóżkiem wyniesiemy na środek autostrady!
- To też słabe, stary postaraj się..
- Ja?! To Ty ją obudź!
- Co za debile - powiedziałam w końcu otwierając oczy.
- Długo nie śpisz?
- Tak jakoś od momentu, kiedy wasze stopy stanęły w tym budynku.. - spojrzałam na nich gniewnym wzrokiem, bo to było ponad godzinę temu.
- Sorry Juls.. - odezwał się Hazza.
- Spoko. Zawsze takie pobudki sobie robicie???
- Niee - powiedzieli - Zmiana tematu. Lepiej się przebierz, spakuj i wracamy do domu!
- Jasne! - zrobiłam to wszystko. Dobrze, że wieczorem wybrałam ubrania, no bo co z tego, że jestem w szpitalu.. Dziewczyna musi mieć przy sobie dużo rzeczy.. Lou wziął moją torbę i odjechaliśmy.
- A mój wypis?! przypomniałam sobie w połowie drogi - Wracamy, ale to już! - posłusznie wykonali moje polecenie. W ciągu 10 minut byliśmy pod szpitalem. Odebrałam dokument. Nie obeszło się bez żartów z lekarzem. Wsiadłam do samochodu pasiastego i tym razem spokojnie jechaliśmy prosto na naszą ulicę.
- Jesteśmy! - oświadczył Loczek.
- Alleluja!! - ucieszyłam się i opuściłam pojazd. Otworzyłam drzwi, a tam na ścianie wielki plakat:
" Witamy w domu! "
- Co to jest? - zapytałam rozbawiona.
- Niespodzianka kochanie! - z głębi domu wyłonili się Głodomorro, Oliv i reszta.
- Nie musieliście! - przytuliłam wszystkich. Z biegiem minut zamiast zwykłego powitania, zrobiło się przyjęcie. Tak to tylko my potrafimy. Szybko zorganizowało się coś do jedzenia, picia, zabawy itp. Niezły ubaw, ale dla mnie to było trochę za wiele.
- Wiecie co? Ja już chyba pójdę do siebie - powiedziałam koło 21.
- Źle się czujesz? - troskliwie zapytał Niall.
- Nie, po prostu jestem trochę zmęczona.. Bawcie się dalej - i poszłam na górę. Odświeżyłam się, a potem położyłam na łóżku z tabletem. Zauważyłam, że na tt przybyło mi kilka tysięcy obserwatorów. Jedna piosenka, jeden tydzień, a tyle się pozmieniało. Sprawdziłam jeszcze kilka stron. Czatowanie przerwało mi delikatne pukanie..
- Wejdź skarbie!
- Jakie miłe powitanie - Harry uwodzicielko poruszył brwiami.
- Oj sorka, myślałam, że to Nialler..
- Już się nie tłumacz - walnęłam go poduszką.
- A co Ty tu właściwie robisz? Czemu nie jesteś na dole? - zapytałam.
- Jakoś nie mam już dzisiaj ochoty..
- No nie wierzę! Ty Harold Edward Styles nie masz ochoty imprezować z przyjaciółmi i Olivią?! To jest szok! - patrzył na mnie wielkimi oczyma.
- Tak jest... - odpowiedział i spuścił głowę. Siedzieliśmy w milczeniu chyba z 15 minut.
- Co Ci dolega? Mi możesz powiedzieć.. - podniósł głowę i spojrzał na mnie.
- Ale obiecaj, że nie będziesz zła, ok?
- Obiecuję, a teraz mów.
- Chodzi mi o ten Twój wypadek... Bo, bo to wszystko moja wina.
- Co? Dlaczego tak uważasz? - zdziwiłam się.
- Juls, dostałaś sma'a z propozycją spotkania... Wysłałem go do Ciebie przez pomyłkę..Miał być do Oliv, a że mam Was obie na szybkim wybieraniu, wysłałem nie do tej co chciałem. Mój błąd mógł kosztować Twoje życie. Tego bym sobie nie darował. Przepraszam. - jego oczy zaszkliły się.
- No dobrze Harry, wybaczam Ci to. Dobrze, że powiedziałeś mi to teraz - przytuliłam go. Znów niezręczna cisza, ale wiedziałam o co chcę zapytać mojego towarzysza.
- Hazzuś...- zrobiłam minę małej dziewczynki
- Co? -zapytał rozbawiony wyrazem mojej twarzy.
- A Ty jesteś z Oliv?? - ciekawość wygrała.
- Wiedziałem, że zapytasz - zaśmiał się - Nie, nie jestem..
- A chcesz? - drążyłam temat.
- Chciałbym...
- To czemu jej nie powiesz, że ją kochasz?
- Gdyby to było takie proste, jak rozmowa z Tobą, dawno bym to zrobił.
- Na co czekasz?
- Nie wiem.. Może boję się odrzucenia..
- Niepotrzebnie..
- Tak myślisz?
- Ja nie myślę, ja jestem tego pewna.
- Jedna obawa mniej - odetchnął z ulgą.
- Więc co zrobisz?
- Powiem jej wszystko.
- Teraz?
- Nie, jutro..
- Dlaczego?
- Bo to musi być w wyjątkowych okolicznościach..
- Czy wy wszyscy jesteście takimi romantykami..?
- O co Ci chodzi?
- Bo jak Niall mi powiedział, że mnie kocha to też najpierw wszystko przygotował...
- Wychodzi, że my już tak mamy.. - zaśmiał się - Dzięki.
- Za co?
- Za pomoc i słowa otuchy.
- Nie ma sprawy. Doktor Juls " LOVE " zawsze do usług.
- Zapamiętam - wyszedł. Założyłam słuchawki i utonęłam we własnym świecie.
____________________
Tak jak obiecałam jest kolejny :)
Nie uśmierciłam Juls.. Nie byłabym w stanie tego zrobić. :)
Pisałam ten rozdział od wczoraj... jakoś nie miałam weny i nie podoba mi się do końca...
Nie wiem co pisać...
W końcu wolne :D I nawet ciepło, słonecznie i takie tam... Aż czuję wakacje..
Oceny poprawione i luz... a jak u Was wszystko dopięte na ostatni guzik, oceny na luz itp???
Jeżeli chcecie coś wiedzieć to piszcie śmiało :)
Mam dla Was dzisiaj zdjęcia z jeszcze gorącej sesji zdjęciowej OD Together Against Bullying:
No to tyle :)
Kocham, pozdrawiam i komentujcie
Ev.