piątek, 31 maja 2013

25. Witaj wśród żywych :D

Z ciemności wyrwało mnie bardzo jasne światło. Było wręcz białe i ten kolor był pierwszym jaki zobaczyłam po otwarciu oczu. Z biegiem minut ostrość powracała. Teraz widziałam już wszystko. Znajdowałam się w jakimś pomieszczeniu, raczej sali, chyba szpitalnej, a nade mną pochylało się kilka osób: dwie kobiety i 4 młodych mężczyzn. Wydawało mi się, że ich skąd kojarzę.
- Budzi się! - powiedział chłopak ubrany w paski z escytacją w głowie.
- Uspokój się młody człowieku! - powiedział kolejny, najstarszy. - Pani Julio, czy słyszy mnie Pani? - pokiwałam twierdząco głową - A jest Pani w stanie coś powiedzieć?
- Nie jestem pewna... - wyrwało się z moich ust. Dopiero po chwili doszło do mnie, że nie tylko to pomyślałam.
- Cieszę się, że jesteś. Zrobimy Ci kilka badań i wrócisz do domu - teraz była pewna, że jestem w szpitali oraz tego, że osoba, z którą rozmawiam jest lekarzem.
- Co ja tu robię? Jak tu trafiłam? - te pytania krążyły mi po głowie..
- Upadłaś w parku, uderzyłaś się w głowę i straciłaś przytomność. Gdyby nie ten chłopak - wskazał na postać z lokami - nie wiadomo, co by się z Panią stało.
- Dziękuję Ci - skierowałam te słowa w jego stronę.
- Nie ma sprawy Juls. - uśmiechnął się do mnie. Miał bardzo ładny uśmiech.
- Za moment przyjdzie pielęgniarka i zabierze Panią do innej sali - powiedział doktor - A i jeszcze jedno.. Witaj wśród żywych. - wyszedł, a za nim dwójka kolejnych.
- Wiesz kim jesteśmy?- zapytała z troską starsza kobieta.
- Chciałabym to wiedzieć, ale jedynie was kojarzę... - posmutnieli - Powiecie mi?
- Tak. Już. - powiedziała czarnowłosa dziewczyna - Ja jestem Oliv. Twoja przyjaciółka i współlokatorka. To twoja mama, a ten blondyn to Niall i on jest twoim chłopakiem, przyjacielem i tak jak pozostali jest naszym sąsiadem.
- No dobrze. Mam nadzieję, że przywrócicie mi pamięć - zaśmiałam się.
- Dla Ciebie wszystko - powiedział Niall głosem, który wywołał ciarki na moim ciele.
Kolejne dni mijały szybko i wyglądały tak samo. Wszyscy odwiedzali mnie,pocieszali, rozśmieszali, opowiadali historie z życia itp. Aż pewnego dnia popołudniu :
- Już pamiętam! Już wszystko pamiętam! - spojrzeli na mnie - Wy jesteście One Direction, a ja jestem Juls. Niedawno były nasze premiery w radio. Wszyscy jesteśmy znani. Wy przez X-Factor, a ja przez was... - jeszcze długo wymieniałam wszystko. Oni tylko przytakiwali mi i uśmiechali się. Na koniec rzucili się na moje łóżko, a następnie opuścili salę.
- Pani Julio.
- Słucham doktorze..
- Mam smutną wiadomość.. Jutro nas Pani opuszcza..
- Ojej.. a już się przyzwyczaiłam przez ten tydzień.. - udawałam smutne dziecko, które nie dostało cukierka, ale w środku skakałam ze szczęścia.
- Wrócisz do nas za miesiąc na kontrolę, a teraz odpocznij - powiedział i zostawił mnie samą w sali. Pierwszą czynnością jaką wykonałam były telefony do Oliv, chłopaków i mamy, które musiała dwa dni temu wrócić do Polski. Potem się spakowałam i zasnęłam.

<-- Poranek -->
- Wstawaj, bo Cię okradną!
- A nie o już za późno..
- Wstawaj, bo Ciebie z łóżkiem wyniesiemy na środek autostrady!
- To też słabe, stary postaraj się..
- Ja?! To Ty ją obudź! 
- Co za debile - powiedziałam w końcu otwierając oczy.
- Długo nie śpisz?
- Tak jakoś od momentu, kiedy wasze stopy stanęły w tym budynku.. - spojrzałam na nich gniewnym wzrokiem, bo to było ponad godzinę temu.
- Sorry Juls.. - odezwał się Hazza.
- Spoko. Zawsze takie pobudki sobie robicie???
- Niee - powiedzieli - Zmiana tematu. Lepiej się przebierz, spakuj i wracamy do domu!
- Jasne! - zrobiłam to wszystko. Dobrze, że wieczorem wybrałam ubrania, no bo co z tego, że jestem w szpitalu.. Dziewczyna musi mieć przy sobie dużo rzeczy.. Lou wziął moją torbę i odjechaliśmy. 
- A mój wypis?! przypomniałam sobie w połowie drogi - Wracamy, ale to już! - posłusznie wykonali moje polecenie. W ciągu 10 minut byliśmy pod szpitalem. Odebrałam dokument. Nie obeszło się bez żartów z lekarzem. Wsiadłam do samochodu pasiastego i tym razem spokojnie jechaliśmy prosto na naszą ulicę.
- Jesteśmy! - oświadczył Loczek.
- Alleluja!! - ucieszyłam się i opuściłam pojazd. Otworzyłam drzwi, a tam na ścianie wielki plakat:

" Witamy w domu! "

- Co to jest? - zapytałam rozbawiona.
- Niespodzianka kochanie! - z głębi domu wyłonili się Głodomorro, Oliv i reszta.
- Nie musieliście! - przytuliłam wszystkich. Z biegiem minut zamiast zwykłego powitania, zrobiło się przyjęcie. Tak to tylko my potrafimy. Szybko zorganizowało się coś do jedzenia, picia, zabawy itp. Niezły ubaw, ale dla mnie to było trochę za wiele.
- Wiecie co? Ja już chyba pójdę do siebie - powiedziałam koło 21.
- Źle się czujesz? - troskliwie zapytał Niall.
- Nie, po prostu jestem trochę zmęczona.. Bawcie się dalej - i poszłam na górę. Odświeżyłam się, a potem położyłam na łóżku z tabletem. Zauważyłam, że na tt przybyło mi kilka tysięcy obserwatorów. Jedna piosenka, jeden tydzień, a tyle się pozmieniało. Sprawdziłam jeszcze kilka stron. Czatowanie przerwało mi delikatne pukanie..
- Wejdź skarbie!
- Jakie miłe powitanie - Harry uwodzicielko poruszył brwiami.
- Oj sorka, myślałam, że to Nialler..
- Już się nie tłumacz - walnęłam go poduszką.
- A co Ty tu właściwie robisz? Czemu nie jesteś na dole? - zapytałam.
- Jakoś nie mam już dzisiaj ochoty..
- No nie wierzę! Ty Harold Edward Styles nie masz ochoty imprezować z przyjaciółmi i Olivią?! To jest szok! - patrzył na mnie wielkimi oczyma. 
- Tak jest... - odpowiedział i spuścił głowę. Siedzieliśmy w milczeniu chyba z 15 minut.
- Co Ci dolega? Mi możesz powiedzieć.. - podniósł głowę i spojrzał na mnie.
- Ale obiecaj, że nie będziesz zła, ok?
- Obiecuję, a teraz mów.
- Chodzi mi o ten Twój wypadek... Bo, bo to wszystko moja wina.
- Co? Dlaczego tak uważasz? - zdziwiłam się.
- Juls, dostałaś sma'a z propozycją spotkania... Wysłałem go do Ciebie przez pomyłkę..Miał być do Oliv, a że mam Was obie na szybkim wybieraniu, wysłałem nie do tej co chciałem. Mój błąd mógł kosztować Twoje życie. Tego bym sobie nie darował. Przepraszam. - jego oczy zaszkliły się.
- No dobrze Harry, wybaczam Ci to. Dobrze, że powiedziałeś mi to teraz - przytuliłam go. Znów niezręczna cisza, ale wiedziałam o co chcę zapytać mojego towarzysza.
- Hazzuś...- zrobiłam minę małej dziewczynki
- Co? -zapytał rozbawiony wyrazem mojej twarzy.
- A Ty jesteś z Oliv?? - ciekawość wygrała.
- Wiedziałem, że zapytasz - zaśmiał się - Nie, nie jestem..
- A chcesz? - drążyłam temat.
- Chciałbym...
- To czemu jej nie powiesz, że ją kochasz?
- Gdyby to było takie proste, jak rozmowa z Tobą, dawno bym to zrobił.
- Na co czekasz?
- Nie wiem.. Może boję się odrzucenia..
- Niepotrzebnie..
- Tak myślisz?
- Ja nie myślę, ja jestem tego pewna.
- Jedna obawa mniej - odetchnął z ulgą.
- Więc co zrobisz?
- Powiem jej wszystko.
- Teraz?
- Nie, jutro..
- Dlaczego?
- Bo to musi być w wyjątkowych okolicznościach..
- Czy wy wszyscy jesteście takimi romantykami..?
- O co Ci chodzi?
- Bo jak Niall mi powiedział, że mnie kocha to też najpierw wszystko przygotował...
- Wychodzi, że my już tak mamy.. - zaśmiał się - Dzięki.
- Za co?
- Za pomoc i słowa otuchy.
- Nie ma sprawy. Doktor Juls " LOVE " zawsze do usług.
- Zapamiętam - wyszedł. Założyłam słuchawki i utonęłam we własnym świecie.


____________________
Tak jak obiecałam jest kolejny :)
Nie uśmierciłam Juls.. Nie byłabym w stanie tego zrobić. :)
Pisałam ten rozdział od wczoraj... jakoś nie miałam weny i nie podoba mi się do końca...
Nie wiem co pisać...
W końcu wolne :D I nawet ciepło, słonecznie i takie tam... Aż czuję wakacje..
Oceny poprawione i luz... a jak u Was wszystko dopięte na ostatni guzik, oceny na luz itp???
Jeżeli chcecie coś wiedzieć to piszcie śmiało :)
Mam dla Was dzisiaj zdjęcia z jeszcze gorącej sesji zdjęciowej OD Together Against Bullying:










No to tyle :)
Kocham, pozdrawiam i komentujcie
Ev.

sobota, 25 maja 2013

24. Co tak pachnie???

Teraz było jak w bajce, która lepiej niech nigdy nie znajdzie końca. Ja i on. Oboje odwieczni " forever alone ". Nie chciałam otwierać powiek, bo to wszystko mogło być tylko snem.
- Wiem, że nie śpisz. Wchodzę! - głos Oliv sprowadził mnie na ziemię. - Dzień dobry ślicznotko - skoczyła na łóżko tak mocno, że aż z niego spadłam.
- Cześć czubku -powitałam ją i usiadłam na fotelu. Martwa cisza, ale po mojej przyjaciółce było jawnie widać, że zaraz wybuchnie.
- Coś się stało? - zapytałam.
- Nie, a dlaczego miałoby się stać?
- No, bo jesteś cała czerwona i najwyraźniej chcesz coś powiedzieć.
- Jak Ty mnie dobrze znasz..
- Więc?
- Chce wiedzieć tylko jedno - spoważniała -Jesteście razem, czy nie? - parsknęłam śmiechem - no odpowiedź..
- Oliv - wstałam i teatralnie położyłam dłoń na jej ramieniu - Oliv, tak jesteśmy razem.
- Wiedziałam, że w końcu do tego dojdzie! Gratulacje kochana! - przytuliłam ją, ale to nie był zwyczajny przytulas. Zaczęłyśmy kręcić się w koło, śmiać, a nawet skakać. Zmęczone położyłyśmy się na moim włochatym dywanie. Tam opowiedziałam czarnowłosej całe wczorajsze popołudnie. Powoli, dokładnie i ze szczegółami. Ta tylko uśmiechała się, ale coś pożerało ją od środka.
- Jak myślisz... będziemy wiecznie szczęśliwi? - zapytałam by sprawdzić, czy komunikuje. Oczywiście nic nie odpowiedziała.
- Oliv! Żyjesz?
- Tak, tak - ocknęła się - pytałaś o coś?
- Owszem, na które niebo poleciałaś, bo na ziemi nie stoisz na pewno...
- A weź się - rzuciła we mnie poduszką.
- Co jest? - naciskałam bardziej, ponieważ martwiłam się o nią.
- Wszystko w porządku
- Właśnie widzę. Mów.
- Muszę? - zapytała litościwym głosem.
- Tak.
- Ughh... - wyleciało z jej ust.
- Czyżby chodziło o pana Loczka? - spuściła głowę, czyli trafiłam w punkt. - Co zrobił, albo czego nie zrobił?
- Niby piszemy ze sobą, wygłupiamy się, chodzimy na spacery... ale jeszcze nigdy nie zrobił dla mnie nic wyjątkowego... - ukryła twarz w dłoniach.
- Nie wiedziałam, że jesteście tak blisko... Czemu nie mówiłaś?
- Nie chciałam Ciebie obarczać moimi problemami. Masz dość własnych...
- Słońce dla mnie Twoje problemy są moimi problemami. Jesteśmy przecież przyjaciółkami. Takie sprawy rozwiązujemy razem.
- Dziękuję - przytuliła mnie. Jak na jeden poranek to dziś bardzo dużo czułości. Ten moment przerwał pewien dźwięk. Jak później poczułam, był to mój burczący brzusio.
- Głodna? Czyżby Nialler Cię wczoraj głodził? - śmiech na sali.
- Oczywiście, że nie. Mamy - zerknęłam na iPhon'a - 13:30.
- Że co?!
- No tak.
- To nieźle się dziś lenimy
- Czasami trzeba..
- Oj tak, ale wiesz co? Ja też jestem głodna. Za 10 minut na dole - rzuciła i już jej nie było. Wzięłam kilka ubrań z szafy i odświeżyłam się. O dziwo w kuchni byłam szybciej niż Oliv.
- To co dziś jemy? - zapytała wchodząc do pomieszczenia.
- Hmm... Ja mam ochotę na..PIEROGI!
- Co?! - najwyraźniej rozbawiło ją to.
- No chcę pierogi, takie z truskawkami...
- To powodzenia w pracy -uśmiechnęła się.
- A dziękuję - zabrałam się za poszukiwanie składników. Zielonooka chyba rozłożyła się w salonie. Znalazłam wszystko. Postanowiłam zrobić podwójną porcję.
- Oliv! Obiad! - zawołałam ją po niecałej godzinie.
- Dobrze Ci wychodzi naśladowanie mojej mamy! - ciekawe czemu miała taki dobry humor.. - Ty chcesz to wszystko zjeść??? - wskazała na talerz z gorącym przysmakiem.
- No... Nie gadaj tylko siadaj i zajadaj - rozkazałam. Każda nałożyła sobie porcję i dokładkę, a w naczyniu nie ubyła nawet połowa. Nagle: drr.. drr..
- Spodziewasz się kogoś? - zapytała Oliv.
- Nie, a Ty?
- Też nie - wstałam od posiłku by otworzyć. Nie trudno zgadnąć, kto stał przed wejściem.
- Dzień dobry pani Julio " Juls" Marszałek.- powitał mnie Liam. Zdziwiło mnie, że pamięta moje nazwisko, bo w ich obecności użyłam go tylko raz.
- Dzień dobry panom - ja nie wytrzymałam. Zaczęłam się śmiać, a oni wraz ze mną. - Właście! - zaprosiłam ich do środka,gdy uspokoiłam się.
- Chłopaki czujecie to? - zapytał Hazza, zatrzymując wszystkich.
- Jasne.... Juls! - zawołali mnie.
- Tak?
- Co tak pachnie?
- To moi drodzy jest zapach polskich pierogów. - odpowiedziałam z dumą.
- Że czego?! - zapytał  zdezorientowany Zayn.
- Chcecie trochę? - zaproponowałam, ale oczywiście znałam odpowiedź.
- To było pytanie retoryczne, tak? - mądrość Lou czasem mnie zaskakiwała.
- Nie, nie było - udaliśmy się w kierunku jadalni, gdzie Oliv słysząc naszą rozmowę, nakrywała ponownie do stoły. Tym razem dla większej liczby osób.
- Helloł chłopaki - powitała ich.
- Hejka - powiedzieli jednocześnie. Usiedliśmy na swoich miejscach i zabraliśmy się za pałaszowanie. Ja już dużo nie zjadłam. Czarnowłosa też wymiękła, ale w ciągu kilku minut wszystko zniknęło.
- Jakie to było pyszne... - powiedział Niall po skończonym posiłku, a reszta mu przytaknęła.
- Dzięki... Polecam się na przyszłość!
- Dziewczyno! Ty chyba nie wiesz co mówisz?! - zareagował Harry
- Dobrze to wiem. - i posłałam uśmiech w stronę towarzyszy. Kolejne godziny spędziliśmy tak w siódemkę. Nikomu nie chciało wychodzić na zewnątrz, a wszystko to przez jeden obiad. Jeden obiad, który spowodował lenistwo na skalę światową. Plusem tego było siedzenie koło Nialler'a, który potrafił nieźle słodzić. Chłopakom nasze zachowanie niezbyt się podobało, ale przyzwyczaili się z czasem.
- Robi się późno. Panowie czas wracać. Wiecie, że trzeba jeszcze ogarnąć ten cały syf w salonie po wczoraj zanim przyjedzie Paul... - mniej więcej w połowie trzeciego filmu odezwał się Daddy.
- Posiedźcie jeszcze trochę - prosiła ich Oliv,pochłonięta rozmową z Hazziątkiem.
- No okey. Harry podziękujesz potem - Zayn odpowiedział w imieniu reszty. Nasz dom opuścili po godzinie. Jaki zaraz zrobił się spokój. Posprzątałyśmy wszystko i wróciłyśmy do salonu. Włączyłyśmy jakąś komedię i zaczęłyśmy plotkować. Dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy z życia Oliv od czasu, kiedy zamieszkała ze mną, no i oczywiście wiele o Haroldzie i tym ich jak to sobie nazwałam "romansie przyjacielskim". Gdy zamykały mi się oczy, ożywiła mnie wibracja telefonu..

" Za pół godziny pod starym
drzewem w parku, wiesz którym"

Nieznany numer. Nie wiedziałam co robić. Moja współlokatorka już smacznie spała z pilotem na brzuchu. Postanowiłam tam pójść, choć wiem, że Niall mnie za to zabije. Założyłam kurtkę i udałam się w wyznaczone miejsce. Nie wiem dlaczego, ale nogi same wędrowały. Gdy stałam już u celu przestraszyłam się  i upadłam. Powoli odpływałam w bezdenną otchłań...

___________________________

No siemanko moje Marcheweczki! :D
Co tam?
U mnie pogoda się popsuła niestety... :/
Ale jest i tego plus, bo powstała 24 część :)
Nie będę się dziś rozpisywać, więc stawiam wam jedno pytanie:
" Co waszym zdaniem stanie się teraz z Juls? "

Dzisiejsze zdjątka pochodzą z Madrytu i Balady :)













A tak na koniec dla Was informację. Kolejny rozdział ukaże się, gdy będą 4 komentarze..
Taki mały szantażyk, bo wyświetlenia rosną, a liczba komentarzy maleje...
To by było na tyle.. :)
Pozdrawiam ciepło.
Ev






wtorek, 21 maja 2013

23. Love in air

Czekała już na nas taksówka. Wsiedliśmy. Blondyn dał szoferowi na karteczce namiary celu. Dlaczego nie powiedział tego głośno? Z resztą nie ważne. Dla mnie liczyło się, że jadę z nim nie wiem gdzie, ale z nim. Pojazd zatrzymał się.
- Ufasz mi? - powiedział nagle.
- Tobie zawsze - lekki róż pojawił się na jego policzkach. Zawiązał mi oczy. Co oni mają dziś z tymi opaskami??? Jakieś szaleństwo.  Mój towarzysz prowadził mnie po korytarzach jakieś budynku. Raz czułam cudowne aromaty - pewnie restauracja - ale jednak szliśmy dalej. Poczułam wiatr delikatnie poruszający moimi włosami.
- Gotowa? - zapytał stając za mną.
- Jak nigdy - rozwiązał opaskę. Moim oczom ukazało się specjalnie przygotowane miejsce. Szampan, lampki, truskawki, czekolada i kwiaty. - wszystko co kochałam.
- Nie musiałeś... - dałam mu buziaka w policzek. Sama nie wiem dlaczego, ale nikt czegoś takiego dla mnie nie zrobił.
- Ale chciałem i jakoś to wyszło... - posłał mi mój ulubiony uśmiech.
- Usiądziemy? - zaproponował.
- Dobrze - nalał nam szampana. Czas mijał nam szybko, nawet bardzo. Z nim zawsze miałam nieskończoną liczbę tematów. Uwielbiałam to. Powoli zapadał zmrok. Światełka stawały się wyraźniejsze. Chyba Wam jeszcze nie powiedziałam, ale przebywaliśmy na dachu mojej ulubionej restauracji. Jak on to załatwił? Nie mam pojęcia.. Widok nieziemski. Piękna panorama Londynu. Coraz ciemniej, a ja właściwie nie wiem, o co tak naprawdę chodzi Blondasiowi. Zapadła chwila ciszy. Niall najwyraźniej starał się nad czymś skupić.
- Coś się stało? - zapytałam, gdy uśmiech znikł z jego twarzy.
- Nie, nic po prostu... - złapał mnie za rękę i spojrzał w oczy - po prostu nie widzę świata poza Tobą. Wypełniasz wszystkie moje myśli. Jesteś moim powietrzem, które sprawia, że żyję i nie wyobrażam sobie sekundy bez Ciebie. Juli. Kocham Cię. Kocham Cię taką miłością, jaka zdarza się tylko w filmach. Kocham to, jak bawisz się włosami, gdy coś Cię niepokoi i kocham jaka jesteś. Każde Twoje słowo jest dla mnie pieśnią, której mógłbym słuchać bez końca. Kocham Cie i kochać nie przestanę. Nawet kiedy powiesz, że nic nie czujesz, że nie chcesz mnie znać, i że się wygłupiłem - zamurowało mnie.
- Niall... - nie wiedziałam co mu odpowiedzieć.
- Rozumiem - wstał i udał się ku wyjściu.
- Niall, zaczekaj! - pobiegłam w jego stronę - Nie wytrzymałabym bez Ciebie, nie wygłupiłeś się i..
- Iii?
- I kocham Cię Niall - przyciągnął mnie bliżej i złożył delikatny, pełny uczucia pocałunek. Czułam się niczym w siódmym niebie.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi tego prędzej Skarbie? - zapytałam, gdy oderwaliśmy się od siebie.
- Bo bałem się Twojej reakcji.
- Niepotrzebnie.
- Teraz to wiem i jestem najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi.
- Nie prawda, bo to ja nim jestem. Ty dałeś mi szczęście i Ty nim jesteś - tym razem to ja pocałowałam chłopaka, ale ten pocałunek nie był taki, jak poprzedni. Był bardziej namiętny, szczery i słodki. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę i stwierdziliśmy, że robi się naprawdę zimno. Wtuleni w siebie przemierzaliśmy uliczki kierujące nas w stronę domu. Ciężko było mi rozstać się z nim, gdy już byliśmy na miejscu. Stanęliśmy przed wejściem do mojego mieszkania.
- To dobranoc kochanie - rzuciłam, przygryzając dolną wargę.
- Dobranoc. - i odszedł. Tak po prostu. Zamknęłam drzwi, ale nie zdążyłam nigdzie odejść. Zabrzmiał dzwonek. Otworzyłam. Postać złapała mnie w pasie, przycisnął do ściany i mocno pocałował.
- Dobranoc skarbie.
- Wariat!
- Ale Twój - uśmiechnął się łobuzersko.
- No mój, mój - przytuliłam go i tym razem na dobre udaliśmy się do własnych domów. Było coś koło 23, więc postanowiłam wziąć prysznic i zasnąć. Zrobiłam tak, ale nie mogłam ułożyć się do snu. Wyszłam na balkon by zaczerpnąć świeżego powierza i trochę się wyciszyć. Zamiast spokoju usłyszałam jednak krzyki, wrzaski i śmiechy z dobrze znanego mi domu. Czyżby Niall im powiedział? A może nie musiał, bo widzieli tą całą akcję? Uśmiechnęłam się na myśl o pocałunku. Wróciłam do pokoju, zgasiłam światło i jakimś cudem Morfeusz zamknął mi oczy.

<--- Oczami Niall'a --->

Pożegnałem się z nią. Na mojej twarzy widniał uśmiech. Nie wiem, może to dlatego, że wyznałem miłość najlepszej dziewczynie jaką znam, a ona odwzajemniła uczucie... Mimo, że powiedzieliśmy sobie dobranoc, wpadłem na plan.  Biegiem wróciłem pod jej drzwi. Otworzyła nie zapalając światła. Objąłem ją i pocałowałem tak, by zapamiętała ten moment na długo.
- Dobranoc - szepnąłem jej do ucha.
- Wariat!
- Ale twój..
No mój, mój - przytuliła mnie i tym razem podreptałem do siebie. Z góry wiedziałem, że jak otworzę drzwi to znów chłopaki zaleją mnie pytaniami, jak wtedy, gdy zabrałem Juli nad Tamizę. Raz kozie śmierć. Wziąłem głęboki wdech i wszedłem. Rozejrzałem się po salonie. Wszędzie ciemno, cicho. Wzruszyłem ramionami i udałem się do własnej sypialni. Już uchylając drzwi, wiedziałem, że coś jest nie tak. Nie zapalając światła, rzuciłem się na łóżko.
- Ała! Złaź ze mnie! 
- Harry?! Co robisz w moim łóżku?! - trochę mnie zdziwił swoją obecnością.
- Jak widać śpię.
- Idź do siebie. - poprosiłem.
- Nie.
- Bo?
- Bo mi tu dobrze. - był nieugięty. Stwierdziłem, że skoro tak ze mną pogrywa, to idę spać do jego pokoju.
- Spodenki, koszula, Liam, spodenki, koszulka... zaraz, zaraz. Liam?! Co robisz w mojej szafie??!
- Grzeję urania do 36,6 , a co?
 No wiesz, kto jak kto, ale Ty? Zawiodłem się Daddy.
- Oj tam - wziąłem rzeczy i stanąłem w progu.
- Zayn za firaną i Lou pod łóżkiem. Wyłazić Harry pobudka. Liam nie błaznuj! - zapaliłem światło. Niczym z procy wystrzeleni wyprysnęli z kryjówek i usiedli po turecku na podłodze wokół łóżka dziwnie pacząc i uśmiechając się sztucznie.
- O co Wam chodzi? Gadać, ale to już! - rozkazałem. Posłuchali.
- Jak było? Podobało się? Jak ona całuje? Czy było romantycznie? Gdzie byliście? Co robiliście? Byliście grzeczni? - a nie mówiłem...ocean pytań.
- Więc... super, chyba tak, bosko, tak, na dachu, wiele rzeczy, na ile to było możliwe. Zadowoleni? - zatkało ich. Z resztą nie dziwię się.. Nigdy nie odpowiadałem  na ich pytania.
- Czyli wszystko jasne i mogę odzyskać sypialnię? - zwróciłem się do nich.
- Chciałbyś - marchewkowy rzucił się na mnie, przewracając nas oboje. Po chwili musiałem dźwigać ciężar tych wszystkich łosi. To był dopiero początek. Nie minęło kilka minut, a starym obyczajem goniliśmy się w salonie, wykrzykując różne rzeczy. Za to lubiłem te ludki. Zawsze pocieszni, aż do bólu. Nie zwracając uwagi na resztę, poszedłem na górę. Przed oczami ukazały mi się dzisiejsze, fantastyczne momenty. Nie chciałem, ale zasnąłem, a ten film się skończył.

_________
Staram się, jak mogę i już jest 23! :)
To pierwsza część prezentu :)
Kolejna porcja zdjęć pochodzi z Werony :)
Też chcę tak podróżować jak oni... Ale to już nie długo może mi się spełnić! :)



















Kocham Was i liczę na wybaczenie..
Ev.

22. To będzie numer 1 !!!

Podekscytowanie wzięło górę nad snem. Czułam jak z każdym, szerszym otwarciem powieki napływa do mnie więcej energii. Dawno tak żwawo nie wyskoczyłam z łóżka, a już na pewno nie po dniu z tymi tam, no moimi sąsiadami. Uśmiechnęłam się. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
- Moment! - założyłam mój puchaty szlafrok - Proszę!
- Dzień dobry pani ładna, czas się przygotować, bo zostały tylko 3 godziny! - w wejściu zobaczyłam nikogo innego, jak Lou z wielką torbą.
- Hejo. Jeszcze mnóstwo czasu...
- Wcale, że nie. Wybrałaś ubrania? Fryzurę? Lakier? Styl na dzisiaj? - wiedziała o co pytać.
- No w sumie to nie... - zrobiło mi się głupio.
- Sama widzisz. Jest tyle pracy.. Siadaj na łóżku, albo nie. Zejdź na dół i coś zjedź - rozkazała.
- Okey.
- Tylko zostaw mi klucze od garderoby..
- Są na komodzie przy łóżku - powiedziałam i zniknęłam. Dziś postanowiłam pogwiazdorzyć. Powiedziałam Oliv, że nie zjem nic innego, jak naleśniki z bitą śmietaną i jagodami. Oczywiście ja to ona nie chciała się z początku zgodzić, ale ja miałam lepsze argumenty i dała za wygraną. Po 20 minutach wróciłam do siebie. Zauważyłam, że Lou nadal "siedzi" w moich ciuchach, więc tylko krzyknęłam, że idę się odświeżyć. Nie trwało to długo. Gdy wyszłam, zauważyłam grzecznie siedzące Oliv i Lou.
- Co wy kombinujecie?? - wydawało mi się to podejrzane.
- Nic. Ufasz nam? - zapytała czarnowłosa.
- Oczywiście - odparłam.
- To zamknij oczy i przez cały czas nie podglądaj - oznajmiła Lou.
- Ale...
- Proszę.
- Dobra. Zgoda. - zawiązały mi oczy opaską. Dobrze, że wcześniej założyłam bieliznę, bo zdjęły ze mnie szlofroczek i zaczęły metamorfozę. Czułam jak mnie ubierają, malują, czeszą itp. Nie powiem, ale to było fajne uczucie. Korciło mnie by otworzyć oczy, ale za każdym razem starałam się tego nie robić, bo przecież obiecałam.
- Skończone! - powiedziały promiennie i zaprowadziły mnie przed największe lustro w domu - Teraz możesz otworzyć oczy. - zrobiłam to z lękiem, ale gdy tylko spojrzałam w taflę lustra - zaniemówiłam. Wszystko było idealne. Nie przypominało to mojego stylu szarej myszki, ale nowo narodzonej celebrytki z pierwszych stron gazet.
- Moje wariatki! Dzięki wielkie! - przytuliłam je najmocniej jak umiałam.
- Spokojnie, a teraz masz 10 minut do przyjazdu taxi. Spakuj potrzebne rzeczy i wio! - Lou jak zwykle napełniała mnie dawką optymizmu.
- Tak jest! - wzięłam przygotowaną torebkę i wrzuciłam wszystko. Po  chwili wspólnie z Oliv ( nie mogłam jej nie zabrać ) znalazłyśmy się przed radio.
- To co wchodzimy? - zapytała.
- Jasne! - jak zwykle pełno korytarzy, ale sprawnie doszłyśmy do wybranego miejsca. Przed wejściem do pomieszczenia czekali już wszyscy, którzy powinni tu być. Simon i chłopaki. Oczywiście powitałam ich szerokim uśmiechem, ale nie było zbytnio czasu na czułości.
- Juls, masz 2 minuty. Wchodź do środka i wybierz miejsce - poprosił Simon.
- Zgoda - weszłam. Usiadłam mniej więcej pośrodku stołu. Obok mnie Simon po jednej i reszta po drugiej stronie. Na przeciwko umiejscowił się spiker.
Trzy, dwa, jeden..
- Dzień dobry Londyńczycy! Jak już dobrze wiecie dziś usłyszymy po raz pierwszy głos przebywającej ze mną w studiu Juls. Yeah! - zaczął radiowiec.
- Cześć wszystkim - powitałam słuchaczy.
- To może zanim włączymy twoje dzieło, opowiesz coś o nim..
- Okey. Jest moim pierwszym i myślę, że wszystkim się spodoba. Mimo małych kłopotów, z których wybrnęłam z pomocą przyjaciół, doszło do nagrania.
- Przyjaciołom? - spojrzał na chłopaków i Oliv. Pewnie dopiero teraz się skumał z kim właściwie siedzi przy stole.
- Tak, dzięki tej piątce i mojej Oliv.
- Hejo! Hej! Witajcie! - doszło do moich uszu.
- Wiecie już kto to? Nie? To Wam powiem, albo nie.. Niech to zostanie naszą tajemnicą - uśmiechnęliśmy się wszyscy - a wracając do piosenki.. O czym opowiada?
- Jest to historia dziewczyny, która jest zakochana, ale nie wiem, czy powiedzieć chłopakowi całą prawdę.
- Ciekawie. Zatem posłuchajcie. Oto Juls i jej " Trust Me ". - piosenka zaczęła się. Ja zamiast słuchać jej, wolałam czytać emocje z twarzy towarzyszy. Z tego co zauważyłam chłopakom zabrakło tlenu, a Niall miał całkowity dezorient. Spikerowi też się raczej podobało, bo nucił refren, gdy leciał po raz kolejny. Nuty skończyły się. Usłyszałam brawa i lekkie trzaśnięcie drzwiami. Okazało się, że brakuje Blondasia. Ciekawe czemu wyszedł... Wyciągnę to z niego na tym naszym "spotkaniu".
- Brawo Juls! Świetna robota, już wiem, że to będzie numer 1 na naszych listach!
- Dziękuję!
- Słuchacze, głosujcie na "Trust Me" w naszej TopLiście. Dziękujemy Juls oraz jej ekipie i do usłyszenia.
- Na razie! Pa! Ciau! - pożegnaliśmy odbiorców i zeszliśmy z anteny.
- Mega dziewczyno! Dobrze, że trzymałaś nas w takiej niepewności! Mamy sławną sąsiadkę! - wykrzykiwali członkowie zespołu.
- No bez przesady chłopaki..
- Już nie bądź taka skromna - usłyszałam głos, który zawsze wywoływał ciarki na moim ciele.
- Niall? Myślałam, że wyszedłeś...
- Ale już jestem. Świetny kawałek .
- Dzięki. - spojrzałam mu głęboko w oczy.
- Uuu... to my zostawimy już same te gołąbeczki - Harry musiał skomentować sytuację. Pożegnałam ekipę i zostałam sam na sam z Niall'em.
- To o czym chciałeś porozmawiać? - ciekawość wygrała.
- Może nie tutaj co? - zapytał.
- Dobrze - odpowiedziałam. Wziął mnie za rękę i opuściliśmy budynek..

________________________
Bijcie za bijcie!
Wiem, że ostatnio obiecałam nadrobić braki, ale natłok wydarzeń i nauki mi na to nie pozwala...
Mam dla Was prezencik :)
Warunek jest taki, że musicie wejść dziś co najmniej jeszcze raz :)
Wtedy będziecie wiedzieć o co chodzi, lub jeśli wejdziecie później i przeczytacie tą notkę to też wszystko będzie jasne :)
Podpowiedzią są tylko słowa : NADRABIAM ZALEGŁOŚCI

Tradycyjnie pora na zdjątka. Na pierwszy ogień koncert z Monachium :















Do zobaczenia :)
Ev.