- Co tak długo? Przecież ona w każdej chwili mogła stracić przytomność! - powitałam panów w czerwonych ubrankach.
- Przepraszamy. Gdzie jest pacjentka?- zapytał jeden z nich. Był młody, a na moje oko mógł mieć dwadzieścia parę lat.
- Leży.. o tam - wskazałam.
- Czy mogą nas państwo zostawić samych?
- Dobrze. Chodź Jul. - niechętnie się zgodziłam. Udaliśmy się do kuchni. Całe szczęście, że akurat tam, bo mleko które włączyłam, zdążyło już zalać całą kuchenkę.
- Ulalla- wyrwało się z ust Harolda.
- Ty mi tu nie ulallaluj tylko podaj ręcznik - wykonał polecenie. Posprzątałam ten mały bałagan i w pełnym skupieniu czekałam na diagnozę lekarzy. Czas dłużył się niemiłosiernie.
- Do jasnej cholery! Ile można badać kogoś w jego własnym domu? To przecież nie szpital! - zapytałam i pomknęłam w stronę salonu. Oczywiście "doktorzy" tam byli tylko nie wykonywali już swojego zawodu. Siedzieli na kanapie i przyglądali się Czarnowłosej.
- Co tu się dzieje?
- My tylko..Czekaliśmy aż lek zacznie działać i ten..no..zasiedzieliśmy się - kłamali jak z nut. Widziałam to w ich oczach.
- Jaki lek?
- Uspakajający.
- Słucham ?! Po co daliście jej lek na uspokojenie?
- Bo nie chciała dać się zbadać.
- Nie, no szczyt szczytów, a ja myślałam, że najgorsza służba zdrowia jest w Polsce, ale jednak się myliłam.
- Spokojnie proszę pani.
- Nie "proszę paniuj" mi tu tylko powiedź co jej dolega.
- Według mnie - odezwał się starszy lekarz z wyraźną siwizną na głowie - było to lekkie zatrucie pokarmowe.
- Lekkie zatrucie pokarmowe pan mówi... Ciekawe, bo w życiu przeszłam je nie jeden raz, ale nigdy nie leżałam z bólu na podłodze.
- To ja jestem lekarzem, nie pani i proszę mi uwierzyć. Diagnoza postawiona. Nic tu po nas. Mike wychodzimy z tego domu.
- Dobrze tato - tato? serio? rodzinna firma "Lipni lekarze na zawołanie" - Na waszym miejscu pojechałbym do lekarza, ale nie w tej części miasta. Nie sądzę, aby stwierdzenie ojca było słuszne - czyżby młody się znał?
- No dobrze - powiedziałam spokojnie i zamknęłam za nimi drzwi. Teraz dopiero przypomniało mi się, że w kuchni jest dwójka łosi z sąsiedztwa. Przekroczyłam próg pomieszczenia.
- Nigdy nie myślałem, że potrafiłabyś być taka - powiedział Louis.
- Taka znaczy jaka?
- Taka odważna i chamska zarazem - dokończył za niego Harry.
- Pozory mylą.
- Oj tak. I jak z Oli? - spytał Hazz.
- Teraz śpi, ale potem pojedziemy z nią do jakiegoś normalnego lekarza, bo ten siwy powiedział, że to niestrawność jakaś była..
- Nie ma sprawy. Będę pod telefonem przez cała noc - odparł Pasiasty - Robi się późno i chyba trzeba by się zbierać, co koffanie?
- Ja zostaję tutaj - stanowczo powiedział Loczek.
- Nie Harry. Idź odpocząć po tym całym dniu. Ja z nią posiedzę i będę dziś spać w salonie. Nic strasznego się jej nie stanie.
- Ale wiesz.. - powiedział tajemniczo, ale rozszyfrowałam o co mu chodzi.
- Tak wiem. Jak coś to zadzwonię.
- No zgoda - pożegnaliśmy się przytulasem i opuścili mój dom.Zerknęłam do przyjaciółki - nadal spała więc poszłam się lekko odświeżyć. Wyrobiłam się w niecały kwadrans. Wzięłam poduszkę i koc, po czym zrobiłam sobie nocną rezydencję w salonie. Chyba będę tak robić częściej, bo leżało się naprawdę wygodnie. Już prawie zasypiałam, gdy do moich uszu dobiegł dźwięk dzwonka. Z wielką niechęcią wyślizgnęłam się z kanapy by otworzyć drzwi.
- Juli nie wiesz nawet jak się martwiłem. Czemu nie odbierasz telefonu? Co z Olivią?- pytaniami powitał mnie Nialler.
- Hej kochanie. Przepraszam, ale telefon mam w torebce, a ze wszystkimi wszystko w jak najlepszym porządku. Oliv śpi po tabletkach, a ja wylegiwałam się na kanapie - odpowiedziałam.
- Jak ulga - odetchnął - W pierwszej chwili myślałem, że to Tobie się coś stało, ale Lou wyprowadził mnie z błędu. Mimo tego i tak postanowiłem Ciebie odwiedzić.
- Niall uspokój się. Jest okey - przytuliłam chłopaka. Resztę wieczoru przegadaliśmy. Gdzieś koło północy Głodomorro poszedł do siebie, a ja w końcu mogłam odpocząć.
<--- Poranek --->
Stukot deszczu o parapety to stanowczo nie mój ulubiony dźwięk. Z sekundy na sekundę stawał się coraz bardziej nie do zniesienia. W końcu otworzyłam oczy i usiadłam na kanapie. Rozejrzałam się po pokoju w celu odnalezienia przyjaciółki. Nigdzie jej nie było. Zaniepokoiłam się.
- Oli gdzie jesteś?
- W kuchni - zerwałam się z łóżka i pobiegłam w jej kierunku - No hej - powitała mnie uśmiechem.
- Siemanko. Jak się czujesz?
- Bywało lepiej, ale nie narzekam.
- Cieszę się.
- No ja też. Powiesz mi co tak właściwie się ze mną wczoraj działo? - poprosiła, a ja streściłam jej całą sytuację.
- Szkoda, że nie widziałam min tych lekarzy..
- Heh. W sumie to tylko to było takie fajne. Jest jeszcze jedna sprawa..
- Tak?
- Musimy dzisiaj pójść do lekarza - specjalisty, a nie do takiego od siedmiu boleści..
- Ale po co?
- Żeby dowiedzieć się co Ci było.
- Zgoda. Głodna?
- Baardzo.
- To siadaj i zajadaj - podał mi posiłek. Tosty w kształcie koniczynek i kolorowa sałatka.
- Dzięki - po zjedzonym posiłku ogarnęłyśmy salon i każda do swojego pokoju. Przebrałam się, umówiłam Oli do lekarza i zaszłam na dół. Zrobiłam kakao z bitą śmietaną i przybrałam je cynamonem. Zapukałam do drzwi czarnowłosej.
- Wchodź! - jakimś cudem udało mi się otworzyć drzwi.
- Dziękuję - powiedziała, gdy podałam jej napój.
- To teraz opowiadaj.
- Ale co? - zdziwiła się.
- No... Ty i Harold.
- Aaa...
- Więc? - przybliżyłam się do niej.
- No.. Ja i Harold jesteśmy razem.
- Tyle to wiem, a jak randka?
- Super!
- Weź się rozwiń kobieto - przewróciła oczami.
- Było fajnie, ciekawie, romantycznie, cudownie, bosko. Może być?
- Prawie. Jak to się stało, że jesteście parą?
- Powiedział mi, że mnie kocha od kiedy zobaczył mnie na lotnisku, że już wtedy byłam jego światełkiem i takie tam..
- Aaa.. Jak suuuodko! - zaczęłam piszczeć.
- Nom. Tak wyszło - upiła łyk kakao i odstawiła kubek na stolik - To kiedy do tego lekarza zmieniając temat?
- Na 17. Harry i Lou pojadą z Tobą.
- Fajnie. To mamy jeszcze cztery godziny. Co robimy? - zapytała z smajlem na twarzy.
- Wszystko na co masz tylko ochotę.
- Żartujesz?
- Wcale, a wcale - powiedziałam poważnym tonem.
- To może przygotujemy coś do jedzenia i zaprosimy chłopaków na wieczór?
- Nie ma sprawy. I tak miałam ich dzisiaj wszystkich zwołać.
- A to czemu? - zaciekawiła się.
- Zobaczysz wieczorem. To co, idziemy?
- Tak, tak - pomknęłyśmy do kuchni. Rozdzieliłyśmy między siebie zadania i sprawnie wszystko przygotowałyśmy.
- I po pracy. Idź się odświeżyć, bo za chwilę przyjedzie Twój kierowca.
- Już lecę - poszła do siebie. Po kilkunastu minutach była ponownie na dole. Pogadałyśmy jeszcze przez chwilę, po czym Zielonooka pobiegła do samochodu, który czekał na podjeździe. Zostałam sama z wieloma myślami, które powinnam już dawno poukładać.
_______________________
No hejo :D
Ja już niestety po feriach, ale za to z nowym rozdziałem ;p
Chyba wybaczycie mi to, że ostatnio skończyłam w tak zacnym momencie c'nie?
Też się tak śmiejecie z nowego teledysku naszych trzepniętych świrusków?
Ja po prostu do tej pory tarzam się po podłodze :D
Dobra robota i to bez dwóch zdań!
Jak wy sądzicie?
Pora na cytat, ale ten na sto procent znacie znakomicie:
Midnight memories! Oh oh oh
Baby you and me
Stumblin' in the street
Sing it, sing it, sing it, sing it!
Midnight memories! Oh oh oh
Anywhere we go
Never saying no
Just do it, do it, do it, do it!
Wstawiam zdjątka z teledysku tak na rozweselenie wieczoru:
Pozdrawiam z Pomorza :)
Ev.
P.S. Kolejny rozdział pojawi się jeśli pod tym rozdziałem będą conajmniej cztery komentarze także do roboty :D
To było niesamowite :D Ale długo kazałaś mi czekać żeby dowiedzieć się co z Oliv ! ;) Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :) Uwielbiam czytać twoje teksty :)
OdpowiedzUsuńNo dzięki, dzięki :D Pozdrowionka ;**
OdpowiedzUsuńOhh ! Co za inspiracja ! ;) :D ... Doczekałam sie..... no i mam. Dziękuje! :* :D
OdpowiedzUsuńPozdrowienia ! Czekam na więcej , jak najszybciej ;) :D ! :* :) :D
Mmm ... bajka , cud oraz malina ;) * Pięknie ! ;) ;D Kocham czytać Twoją książke ;) :D
OdpowiedzUsuńWow ! jestem pod wrażaniem ! ;) :D Ten Blog , jest superrrrr ! + do tego Twoje teksty ;) :D Czekam , na duzo , dużo wiecej ! ;) Pozdrowienia ! Paaa ;*
OdpowiedzUsuń