sobota, 26 stycznia 2013

6. Nikt nie pokazałby mi Londynu lepiej niż Ty..


Oczami Juli

Ze snu wyrwała mnie wibracja telefonu. Kto mógł dzwonić o tak wczesnej porze? Postanowiłam nie odbierać ale on nie przestawał wydawać z siebie dźwięków.
- Dobra odbiorę Cię! - krzyknęłam i leniwie sięgnęłam ręką na stolik koło łóżka. Przetarłam oczy i aż usiadłam z wrażenia. Dzwoniła moja Oli. Przez to wszystko co się tu dzieje zapomniałam o niej. Ale ze mnie przyjaciółka..
- Hej kochana! - przywitałam się z nią.
- Cześć zapominalski śpiochu – odpowiedziała – Serio dopiero wstałaś jest przecież 10?
- Nie nie śpię już od kilku godzin – powiedziałam sarkastycznie – Ale się stęskniłam..
- No ja też baaardzo choć to dopiero kilka dni. Smutno tu bez Ciebie...
- Tutaj też.. - starałam się ją trochę pocieszyć.
- Akurat. Jesteś w Londynie – tam nie może być nudno...
- Zdziwiłabyś się..
- Dobra dobra. Dosyć dołowania się, lepiej powiedź co tam u Ciebie? Poznałaś już kogoś? - zapytała, a ja powiedziałam jej w skrócie moją historię z ostatnich dni.
- Nie wierzę, że znasz One Direction!
- To uwierz kochana.
- Ale Ci zazdroszczę. Też chciałabym ich znać..
- Na prawdę?? - zdziwiłam się.
- No i to bardzo. Odkąd wyjechałaś bardzo ich polubiłam. Wiem, że to dziwne ale obejrzałam ich wszystkie występy w X- Factor i pokochałam tych pięciu chłopaków..
- A to ciekawe. Skoro tak bardzo chcesz się z nimi zobaczyć to przyleć do mnie – zaproponowałam.
- Ty serio mówisz??!
- No. Kupuj bilet, a ja już na Ciebie czekam.
- Jesteś najlepszą przyjaciółką
- Oj tam oj tam... tylko napiszesz mi kiedy masz lot ok?
- Jasne – odpowiedziała i skończyłyśmy rozmowę. Zerknęłam na ekran telefonu dochodziła 11.
- Czas wstać.- powiedziałam sama do siebie. Wyszłam z łózka do łazienki. Lekki makijaż i jest ok.  Ubrałam się i zjadłam śniadanie. Po posiłku poszłam na górę po telefon, który jakimś cudem tam został. Miałam wiadomość:

Spotkajmy się o 13 koło naszego domu. Niall xx

Ok. Do zobaczenia. Jul :)

Miałam jeszcze około godziny. Usiadłam na kanapie i zaczęłam czytać jakąś książkę. Nie była aż tak ciekawa. Nagle usłyszałam dzwonek. Odruchowo zerknęłam na zegarek. Była 13.
- Punktualny – pomyślałam. - Zaraz otworzę! - powiedziałam głośno by osoba po drugiej stronie wejścia mogła mnie usłyszeć. Wstałam, spojrzałam po raz w lustro, uśmiechnęłam się i otworzyłam. Zobaczyłam oczekiwanego blondyna
- Cześć. Ślicznie wyglądasz. - powitał mnie.
- Hejo Niall – odpowiedziałam mu i dałam buziaka w policzek. Nie wiem czemu to zrobiłam ale chyba był zadowolony z mojego czynu, bo uśmiechnął się lekko.
- To co idziemy?
- Jasne – pomknęliśmy w stronę centrum. Dużo rozmawialiśmy. Dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy na temat mojego towarzysza np. z pochodzenia jest Irlandczykiem albo to, że na początku nie wierzył w sukces ich zespołu ale się mylił. Fajnie się z nim rozmawiało. Tak normalnie, na luzie. Po około 30 minutach dotarliśmy do pierwszego punktu naszej wycieczki – Big Ben'a.
- Nieziemski – powiedziałam, a Niall przyznał mi rację. Następnie udaliśmy się do London Eye. Pierwsze wrażenie – Jakie to wielkie. Blondyn kupił bilety.
- Ale ja się boję. Nie wsiądę – zakomunikowałam.
- Nie wierzę. Boisz się?
- Tak trochę tak.
- Ale ja jadę z Tobą. Nic się Ci nie stanie, a jakby co to Cię złapię. - mówił patrząc mi prosto w oczy.
- Okej. Wejdę – poddałam się. Po chwili wagoniki ruszyły. Widok był po prostu boski. Mój towarzysz co chwilę komentował budowle, które widzieliśmy z tej wysokości ale robił to w tak zabawny sposób, że nasz wagonik był chyba najweselszym. Jazda trwała kilka minut. Stanowczo za krótko ale co zrobić? Wyszliśmy.
- Ziemia – powiedziałam, a Niall wybuchł śmiechem.
- No co?
- Nie nic. - odparł.
- To gdzie teraz?
- Teraz to idziemy coś zjeść.
- Spoko – i udaliśmy się na obiad. Jako miejsce naszego posiłku wybraliśmy popularną miejscówkę - Nando's . Usiedliśmy przy jednym ze stolików.
- Bardzo przytulne miejsce – stwierdziłam.
- Ta. Lubię tu przychodzić – powiedział i podszedł do lady by złożyć zamówienie.
- Za moment przyniosą – zwrócił się do mnie, a ja zareagowałam uśmiechem. Nie wiedziałam przecież co zamówił ale zaufałam mu. Po chwili na naszym stoliku pojawiły się : cola, frytki, hamburgery itp.
- No to smacznego.
- Nawzajem. - i zabraliśmy się za konsumpcję zamówienia. Przez cały czas blondyn mi się przyglądał.
- Coś nie tak? - nie wytrzymałam.
- Wszystko dobrze tylko nie widziałem jeszcze dziewczyny, która je to co ja.
- Co?
- No zazwyczaj jak gdzieś z kimś wychodziłem to robiono mi wyrzuty z powodu zamówienia – popatrzał na mnie miną zbitego szczeniaka.
- Hahahaha – zareagowałam śmiechem. Z Nando's wyszliśmy po godzinie w świetnych humorach. Pochodziliśmy jeszcze trochę po Londynie. Zauważyłam, że niebo zaczęło zmieniać się z niebieskiego w pomarańczowe. Nadchodził wieczór. Ciekawiło mnie co jeszcze dzisiaj zobaczę. Szliśmy w ciszy. Dziwne. Niall najwyraźniej nad czymś rozmyślał.
- Kolejny punkt wycieczki to Tamiza. Wiem, że byliśmy już w jej pobliżu ale o tej porze dnia jest przepiękna. - odparł
- Jasne z miłą chęcią tam wrócę.
Po jakimś czasie byliśmy na miejscu. Zauważyłam London Eye z drugiej strony rzeki jednak to nie on był najpiękniejszym widokiem.
- Juli spójrz – wskazał na zachodzące słońce.
- Ale śliczne. Miałeś rację. - przytuliłam go, a on odwzajemnił uścisk. Staliśmy tak przez dłuższą chwilę. Słońce już prawie całkowicie zaszło. Robiło się coraz chłodniej. Blondyn chyba zauważył, że robi mi się zimno, ponieważ dał mi swoją bluzę.
- Czas wracać – powiedział. Zgodziłam się z nim i udaliśmy się w drogę powrotną. Wydawało mi się, że trwała znacznie krócej niż ta w stronę do centrum. Może to przez to, żę teraz nam obojgu nie zamykały się buzie. Niezliczone tematy. Rozumieliśmy się bez słów, a znaliśmy tylko kilka dni. Doszliśmy do naszej dzielnicy. Panowała już prawie całkowita ciemność. Nasze domy były na samym końcu więc panował tam spokój. No przynajmniej u mnie było cicho. Gdy podeszliśmy bliżej do naszych uszu doszły liczne śmiechy. Rozpoznaliśmy każdy z nich i sami zaczęliśmy się śmiać.
- Nie nie. Ciekawe czemu im tak wesoło – spytałam.
- Mnie nie pytaj. Tym razem nie wiem.
- Niall..
- Tak?
- Dziękuję Ci za tak wspaniały dzień. Chyba nikt nie pokazałby mi Londynu lepiej niż Ty.
- Nie ma za co
- Ale jest i dzięki – pożegnałam się z nim dając kolejnego całusa w policzek, a z domu chłopaków wyraźnie usłyszałm – „Uuuu”
- Słyszałeś ich? - wskazałam na okna w ścianie domu chłopaków, a w nich nie był nikt inny jak pozostała czwórka.
- Wygłupy sobie robią. Pogadam z nimi.
- Nie musisz – uśmiechnęłam się. - No to na razie – powiedziałam i udałam się w stronę mojego domu. Otworzyłam drzwi. Odwróciłam się, pomachałam blondynowi i weszłam do środka.
Gdy tylko zamknęłam zamek, oparłam się o ścianę, a właściwie nawet usiadłam.
- Jaki on jest świetny - powiedziałam do siebie. Czyżbym się zakochała? Tego jeszcze nie wiem ale coś chyba jest na rzeczy. Przebywając z nim czułam się tak bezpiecznie. Zdjęłam i przytuliłam jego bluzę. W końcu stwierdziłam, że czas iść na górę. Wstałam i tak zrobiłam. Położyłam się na łóżku i sięgnęłam po telefon, tam była już wiadomość. Oczywiście od Niall'a.

Ten dzień był niesamowity. Trzeba to kiedyś powtórzyć. Co ty na na to?

Jasne, że tak. Najlepszy w moim życiu. Jeszcze raz dziękuję Ci za niego. - odpisałam.

Proszę. Polecam się na przyszłość i dobranoc. :*

Dobranoc. :*

Założyłam słuchawki na uszy. Włączyłam muzykę i nie wiem kiedy ale odpłynęłam do krainy Morfeusza.


I jest kolejny :)
Trochę was tu przybyło. Dziękuję :*
Mam nadzieję, że się spodoba...
Jeśli czytacie to komentujcie :p

6 komentarzy: