niedziela, 17 lutego 2013

10. Do TESCO!!!

- Kiedy tędy przeszło tornado? - zapytałam samą siebie wchodząc do salonu - A no tak, oni... - przypomniałam sobie. - Trzeba będzie to lekko ogarnąć przed wieczorem - pomyślałam. Poszłam się odświeżyć i zmienić ubranie. Po tych czynnościach wróciłam by sprzątać. Włączyłam głośno radio i odkurzałam w rytm muzyki. Nagle poczułam wibrację w kieszeni. Wyciągnęłam telefon, a na ekranie było zdjęcie Oliv.
- Hej kochanie - powitałam ją.
- No hej. Co tam?
- Po staremu. A u Ciebie?
- Jakoś leci. Nadal chcesz bym wpadła?
- Głupie pytanie. Oczywiście, że tak !
- To dobrze, bo jutro rano mam samolot - zaczęłyśmy piszczeć do telefonów.
- O której wylatujesz???
- Z Polski o 11
- Przyjadę jakoś po Ciebie
- Na to liczyłam
- Hahaha
- Dobra, idę dalej się pakować. Do zobaczenia.
- Powodzenia i papa - rozłączyłam się z szerokim uśmiechem. Szybko dokończyłam to co zaczęłam.
- I skończone - znów mówiłam do siebie. Udałam się do kuchni. Wyciągnęłam z lodówki resztę soku.
- Czekają mnie zakupy - pomyślałam. Wzięłam portfel i wyszłam. Odruchowo spojrzałam na dom chłopaków. Wszystko było otwarte. Ciekawe czemu?
- O Juli. Ej ludzie Juli na ulicy!! - zawołał Lou wychylając się przez jedno z okien. Szybko zjawili się pozostali.
- Hej, o co chodzi z tym? - wskazałam na ich dom, kręcąc palcem.
- To Harry. Zgłodniał i próbował zrobić spaghetti - wybuchnęliśmy śmiechem.
- No co? Każdemu się może zdarzyć - loczek próbował się obronić.
- Dobra dobra - powiedziałam. - Dać dziecku dom z kuchnią...
- A gdzie idziesz? - zapytał Niall.
- Na zakupy. - odpowiedziałam dumnie.
- Możemy z Tobą??? - każdy zrobił minę szczeniaczka.
- Okej, ale zamknijcie wszystko
- Zaraz - i zniknęli. W powietrzu można było usłyszeć trzask zamykanych okien. Po chwili byli już koło mnie.
- Chyba nie idziemy pieszo,co ? - zapytał Zayn i spojrzał na marchewkowego.
- Zawiozę nas - udaliśmy się do jego samochodu - Po co jedziemy?
- Muszę napełnić lodówkę.
- Do TESCO!!! - wykrzyczał Blondyn. Kolejna fala śmiechu. W dobrych humorach weszliśmy do sklepu. Wzięliśmy 2 duże kosze i ruszyliśmy w głąb budynku. Z początku Hazza siedział w jednym z nich, ale musiał wyjść. Braliśmy wszystko co nam przypadło do gustu: żelki, chrupki, jakieś owoce, warzywa, trochę wędlin itp. Gdy dotarliśmy do kasy, sprzedawczyni zrobiłam mega duże oczy. Zapakowaliśmy towary, zapłaciliśmy i z powrotem znaleźliśmy się w aucie. W szybkim tempie wróciliśmy na naszą ulicę. Pomogli mi wnieść wszystko do domu. Śmiesznie to wyglądało. Ja idąca z przodu, a za mną pięciu chłopaków z torbami. Uzupełniłam braki i postanowiłam coś przekąsić. Zrobiłam sobie kanapki i rozsiadłam na kanapie.
- Mogę się dołączyć? - usłyszałam dobrze znany mi głos za plecami.
- Jasne - odpowiedziałam. Tak zaczął się mój wieczór z niebieskookim. Dużo rozmawialiśmy. Powiedziałam mu o przyjeździe Oli. Też się ucieszył. Z jego strony dowiedziałam się, że mają jutro jakieś spotkanie, ale postara się zdążyć i pogadać z marchewkowym by nas odebrał z lotniska. Ucieszyło mnie to. Tematów było wiele, zresztą jak zawsze. Czas szybko leciał, a ja stwierdziłam, że chyba wiem o nim wszystko. On zresztą o mnie też mało nie wiedział. Czułam jakbyśmy znali się od wieków.Dochodziła 20.
- Juls, oglądamy coś? - zapytał.
- Jestem za. Ty wybierasz..
- Ok. To wybieram... - spojrzał na moją kolekcję - ten horror - popatrzył w moim kierunku i cwaniacko się uśmiechnął.
- Spoko - zgodziłam się, choć nie przepadałam za tym gatunkiem. Film nie był aż taki straszny, ale momentami to miałam dreszcze.
- Boisz się? - zapytał gdy zakryłam w pewnym momencie oczy.
- Może trochę...
- To chodź - poklepał miejsce koło siebie. Usiadłam, poczułam jego ciepło. Objął mnie ramieniem.
- To tylko film - uspokajał. Od tego momentu za każdym razem gdy się przestraszyłam, wtulałam się w chłopaka. Reagował na to uśmiechem. Po chwili przed oczami miałam ciemność.


________________________________
Witajcie, witajcie!
Fajnie, że chociaż ktoś skomentował ostatni rozdział.
Dziękuję :*
Zachęcam do dalszej działalności :)
Pa pa, do zobaczenia niedługo ;)

3 komentarze:

  1. Przepraszam, nie mogłam skomentować poprzedniego rozdziału - brak dostępu do komputera. No, ale już jestem! Nie żałuję, że tu zajrzałam, ponieważ, iż blog jest świetny! Czekam z niecierpliwością na następny!
    Całuję!

    OdpowiedzUsuń