piątek, 15 lutego 2013

9. Raz..dwa..trzy..Wstawać lenie!!!

Ze snu wyrwał mnie krzyk.
- Pomóżcie, zaraz mi głowa pęknie... - szybko zeszłam na dół. Był to Zayn. Pozostała czwórka spała jak zabita w salonie.
- Zayn spokojnie, to tylko chwilowe. - uspokajałam go.
- Akurat, a wiesz jak temu zaradzić? Juli, powiedź, że wiesz... - błagał.
- Wiem, wiem - udałam się do kuchni. Nalałam wody do szklanki i szukałam tabletek. Znalazłam.
- Proszę - podałam mu zestaw ratunkowy.
- Dzięki. Zawsze można na Ciebie liczyć - zarumieniłam się lekko.
- Która godzina? - zapytał. Spojrzałam na zegar.
- Jest po 13, nieźle balowaliśmy - oznajmiłam.
- Ta, ale fajnie było.
- Dokładnie. Ciekawe kiedy wstaną?
- Po imprezie potrafią przeleżeć nawet cały dzień - uśmiechnął się. - A co tam u Ciebie i naszego Blondaska?
- A co miałoby być...?
- No wiesz...
- Aaa.. To o to Ci chodzi. Kumplujemy się, piszemy ze sobą, ale raczej nic z tego nie będzie - posmutniałam.
- Chciałabyś by było?
- Lubię go i to bardzo..
- Słuchaj, Nialler jest takim człowiekiem co musi wszystko przemyśleć, bo nie chce popełnić błędu. Daj mu trochę czasu.
- Aha. Okej. - odpowiedziałam - Pozwolimy im tak leżeć??
- Masz jakiś pomysł?
- Może, ale najpierw zróbmy coś do jedzenia.
- Spoko. - zabraliśmy się do pracy. Na stole pojawiły się kanapki, sałatka i naleśniki.
- To co teraz?
- Idziemy ich obudzić. - weszliśmy do salonu - Na 3 skaczemy na tą ich kanapę.
- Dobra
- To raz...dwa...trzy. Wstawać lenie, ile można?!! - krzyczeliśmy.
- Debile. Dajcie ludziom spać. - mruczał Loczek.
- Nie!
- 5 minut mamo .. - powiedział Lou.
- W żadnym wypadku.
- No weźcie no... - Liam przykrył twarz poduszką.
- Nie.
- Czemu??
- Bo śniadanie wystygnie..
- Śniadanie? Jakie śniadanie? - Niall oprzytomniał.
- Dobre, jak wstaniesz to zobaczysz co - nie musiałam prosić go dwa razy. W kuchni był jeszcze przede mną. Po chwili weszła reszta. Usiedli przy stole i jedli. W szybkim tempie zniknęło wszystko.
- Jaki plan na dzisiaj??
- Ja idę do siebie i odpoczywam... - powiedziałam.
- Bo my Ci damy.. - wtrącił się Lou.
- A dacie.. - wstałam.
- Już idziesz? - spytali
- Przebrać się, bo nie pójdę tak przez ulicę..
- Czemu nie? To by było ciekawe doświadczenie - stwierdził Harry. Ja uniosłam jedną brew, popatrzyłam na nich i poszłam na górę. Dość sprawnie poszło.
- To ja wychodzę - poinformowałam chłopaków, zakładając buty. Szybko pojawili się koło wyjścia. Przytuliłam wszystkich, na koniec zostawiając blondyna.
- Wpadnę wieczorem - szepnął mi na ucho, a mnie przeszedł lekki dreszcz.
- Jasne. Będę czekać - odpowiedziałam i opuściłam ich dom.

____________________
Hej :)
Smutno mi, bo wchodzicie, a nie komentujecie...
Jeden komentarz to kilka sekund, ale dla piszącego wiele znaczy więc:
JEŚLI CZYTASZ PROSZĘ SKOMENTUJ :)

3 komentarze:

  1. Liam imprezował? Uuu. ;p
    Zapraszam do siebie :)
    http://iambuildingalegohousewithed.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział, nie mogę się doczekać następnego rozdziału i życzę dalszej weny. Pozdrawiam...;***

    OdpowiedzUsuń